Drugą, bardzo istotną zmianą, jest wprowadzenie rozszerzeń. Opera 11 udostępniła sklep z aplikacjami (aczkolwiek określenie “sklep” jest umowne, wszystkie bowiem pozostaną darmowe). Już w tym momencie jest ich ponad 200 sztuk, w tym narzędzia do blokowania reklam, menadżery haseł, rippery do YouTube’a, słowniki czy też narzędzia do wygodnego oglądania zdjęć. Dodatki są sprawdzane przez zespół Opery
Opera 11 to również nieco mniej istotne, ale również ciekawe zmiany. Gesty myszy, które Opera wprowadziła już wiele lat temu, teraz są bardziej przyjazne dla użytkownika. Wprowadzono wizualne podpowiedzi do nich (opcjonalne), dzięki czemu szybciej możemy się ich nauczyć i pokonać do nich niechęć. Z kolei pasek adresu norweskiej przeglądarki został zaprojektowany na nowo, dzięki czemu w bardziej czytelny sposób informuje użytkownika o ewentualnych zagrożeniach, jakie może nieść dana witryna a także wyraźniej informuje gdzie aktualnie się znajdujemy, poprzez ukrywanie znaczników sesji i innych, mniej potrzebnych informacji (które można podejrzeć poprzez kliknięcie na pasek).
Opera 11 “waży” też o 30 procent mniej, jest też wydajniejsza od poprzedniczki. I jest, jak zawsze, za darmo. To co, porzucacie Firefoksa?