Jak twierdzi blogger, jego “dobrze poinformowane źródło” pracuje w firmie produkującej wyświetlacze ciekłokrystaliczne. Apple zamówiło już pierwszą partię takich wyświetlaczy, które przypominają, jak to sam ujmuje, “ten od Sharpa“. Ekran aktywnie korzystałby z trójwymiarowego śledzenia pozycji głowy przez kamerę do wideorozmów, akcelerometru i żyroskopu, by zawsze prezentować możliwie najlepszy obraz 3D.
Bloggera wpisalibyśmy na listę kolejnych fantastów, gdyby nie przyznany w ubiegłym miesiącu patent na “niedrogie, autostereoskopowe trójwymiarowe wyświetlacze, które pozwalają obserwatorowi na pełną i nieskrępowaną wolność ruchu” (sic!).
My jednak w to wątpimy. Po pierwsze, Apple nigdy nie ryzykuje z technologiami, które budzą jakiekolwiek wątpliwości. Autostereoskopia może powodować problemy ze wzrokiem i dobrym samopoczuciem u niektórych osób, i jest niebezpieczna dla wzroku dzieci. Dodatkowo, taki wyświetlacz oznacza większe zużycie prądu, a Appple bardzo się stara, by każda kolejna linia produktowa pracowała dłużej bez ładowania baterii. No cóż, pożyjemy, zobaczymy…