To najlepiej świadczy o tym, że kilkuletnie sprzęty zaczynają być starawe. Brak wyżej wymienionego efektu “wow” doskwiera. Jeszcze rok, dwa lata temu wystarczyła piękna oprawa audiowizualna, by już gra budziła zainteresowanie. Postęp w tym kierunku jednak się zatrzymał. Przyczyna jest prosta: by wycisnąć jeszcze trochę z PlayStation 3 i Xboksa 360 potrzebna jest już olbrzymia programistyczna ekwilibrystyka. Najlepszym przykładem tego jest Mass Effect 2 w wersji na PlayStation 3, która to już oparta jest na “silniku” części trzeciej. Różnią się detale. Nieco ostrzejszy obraz, trochę bardziej realistyczne efekty świetlne i tyle. Pazura mają pokazać Crysis 2 i Rage. I podejrzewam, że to będzie najwięcej, co może udźwignąć konsola obecnej generacji. A my, gracze, zaczynamy się nudzić.
Oczywiście, oprawa audiowizualna to nie wszystko. Gra, by była świetna, nie może tylko kusić nas świecidełkami. Dlatego coraz częściej duże sukcesy odnoszą gry typu arcade – niedrogie, a niesamowicie grywalne, pomysłowe produkcje. Ilomilo (chłopacy: polecam zagrać to z waszą dziewczyną, będzie zachwycona) czy Limbo to doskonałe przykłady dobrze zrobionych niezależnych gier, które mimo braku multimilionowego budżetu, są co najmniej równie dobre, co rozreklamowane, wysokobudżetowe produkcje.
Mimo tego ja jestem popcornowym chłopakiem. Lubię świecidełka. Lubię rozmach i epickość. Chcę czuć taki sam dreszczyk emocji, jak w przypadku Modern Warfare. Robienie pajacyków przed telewizorem (Move i Kinect) to nie dla mnie zabawa (zresztą, i tak mam za mały pokój, by Kinect zadziałał…). Fajnie, że wyszło już PSP2 na światło dzienne, ale chciałbym jednak Xboksa 720 i PlayStation 4. Nie interesuje mnie powrót do grania na kompie. A coraz mniej interesuje mnie wydawanie 200 zł na grę, która wygląda tak samo i gra się w nią tak samo, jak w poprzednią część. Chcecie zarobić, Microsoft i Sony? Dawajcie coś nowego!