Wybaczcie mi proszę ten żart, ale chyba po prostu ekscytacja wokół premiery iPada 2 przekroczyła tolerowalny poziom absurdu. Jak to się dzieje, że wszystkie liczące się serwisy technologiczne jako jedną z najważniejszych wiadomości dnia podają pojawienie się “wyciekniętych” zdjęć ekranu, będącego podobno ekranem iPada 2. Dodajmy, że mowa o ekranie wymontowanym z urządzenia i wyłączonym, więc zdjęcie nie wnosi zupełnie nic do naszej wiedzy o przyszłym nowym wcieleniu tabletu Apple’a… No więc, o co chodzi?
Naprawdę nie mam nic przeciwko przeciekom, niewyraźnym zdjęciom i niepotwierdzonym rewelacjom. W końcu wszyscy chcemy wiedzieć więcej o najnowszym sprzęcie, sofcie i gadżetach – gdyby było inaczej, ja nie pracowałbym tu, gdzie pracuję, a wy nie czytalibyście tej notki. Jest jednak jeden warunek: każdy przeciek powinien nieść ze sobą jakieś użyteczne informacje. Gdyby “wycieknięte” zdjęcia wyłączonego, wymontowanego ekranu pojawiły się przed premierą pierwszego iPada, byłyby mega-rewelacją. Pozwalałby dowiedzieć się mnóstwa kluczowych rzeczy, których wtedy nie wiedzieliśmy, takich jak choćby rozmiar urządzenia czy proporcje wyświetlacza. Teraz jednak dowiedzieliśmy się tylko, że ekran iPada 2 jest taki sam jak iPada 1, tylko trochę cieńszy. To nie jest news wart wykrzykników i pierwszych stron… Na szczęście, już niedługo iPad 2 stanie się rzeczywistością (jako użytkownik i fan pierwszego tabletu Apple’a czekam na to z niecierpliwością) i wszystko wróci do normy. Aż zacznie zbliżać się premiera piątego Jabłkofona…
Acha, jeśli chcecie zobaczyć owo słynne zdjęcie ekranu (podobno) iPada 2, to jest poniżej. Wstrząsające, prawda?