Z witryny zniknęła też zaawansowana wyszukiwarka na rzecz prostego automatu. Raczej nie tęsknimy. Dodatkowo, foldery zmieniły nazwę i teraz nazywają się, z bliżej nam niezrozumiałych przyczyn, “kolekcje”. Najprawdopodobniej jest to unifikacja nazewnictwa z tym stosowanym w Gmailu. Kolekcje można współdzielić i układać hierarchicznie, tak jak foldery.
Niestety, zniknęły pola do zaznaczania – aby zaznaczyć kilka dokumentów, trzeba użyć przycisku Shift (lub Cmd, jeżeli coś was podkusiło do zakupu Macbooka). Dodano też funkcję Priorytety, która, podobnie jak w Gmailu, stara się wyświetlać ważne dokumenty wyżej, niż te mniej istotne).
Nowe Dokumenty Google powinny być dostępne już dla wszystkich użytkowników. Uważacie, że to zmiany na lepsze, czy na gorsze?