–
Nasz przemysł informatyczny wykorzystywał zagraniczną technologię. Jednakże, tak jak nie można stale polegać na zagranicznej stali czy ropie, chiński przemysł potrzebuje własnego procesora –
mówi Hu Weiwu, główny projektant układu.
Chiny, z uwagi na niesamowicie niskie ceny, są gigantem od 10 lat w produkcji układów scalonych. Ceny są tak niskie, że zleceniodawcy ignorowali fakt, że dopiero od niedawna ich fabryki są równie efektywne, co ich zachodnie odpowiedniki. Co więcej, sam Hu uważa, że Państwo Środka dopiero za 10 lat będzie mogło zaspokoić cały swój wewnętrzny popyt na elektronikę. Uważa jednak, że za kolejne 10, to Ameryka będzie kupowała od Chin procesory zaprojektowane przez chińskich naukowców.
Zachód na razie może jednak spać spokojnie. Chińskie fabryki są już zdolne do produkowania układów w 20-nanometrowym procesie technologicznym, ale ich autorskie pomysły i oprogramowanie to wciąż cyfrowe średniowiecze. Tianhe-1A wykorzystuje architekturę MIPS, która emuluje x86. Dla mniej wtajemniczonych: to coś, od czego się już odchodzi. Chiny się jednak mobilizują, a deadline wyznaczony przez Hu wydaje się bardzo realny.