Hocking miała dość użerania się i płaszczenia przed wydawcami, by ci chcieli wydajć jej książkę. Postanowiła sama zostać swoim wydawcą. Książki umieściła w e-sklepach, takich jak Amazon czy Barnesandnoble.com. W maju sprzedała kilkaset kopii, w czerwcu tysiące. Rok 2010 zamknęła z wynikiem 164 000 sprzedanych książek. Wszystkie sprzedawała niedrogo (99 centów do 2,99 dolara), wyłącznie w cyfrowej formie. W styczniu sprzedała 450 000 kopi. E-booków.
Jedyne, co musiała zrobić (poza, oczywiście, napisaniem książki) to umieszczenie jej ze swojego domowego komputera w wybranych przez siebie e-księgarniach. Cenę ustaliła inspirując się iTunes. Jak sama twierdzi, wie po samej sobie, że zbyt droga rzecz w Internecie zwyczajnie nie znajdzie nabywcy. Większość e-księgarni, w zamian za umieszczenie książki w swojej ofercie, oczekuje 30% zysku ze sprzedaży. A co z resztą? Tak, 70% trafia do kieszeni autora. W przypadku tradycyjnego rynku, proporcje te są zgoła odwrotne…