Richard Garriott
Czy ktoś pamięta jeszcze tego Pana? Gdyby nie on, nie powstałoby coś takiego, jak MMO. Wszystko zaczęło się w 1980 roku, kiedy Richard Garriott, będąc jeszcze licealistą napisał grę Akalabeth: World of Doom. Były to jeszcze czasy, kiedy gry tworzyło się miesiącami, a nie latami, jak w tej chwili i do tego tworzyła je najczęściej grupa ludzi lub nawet jedna osoba. Tak było i w tym przypadku. Napisanie całej gry zajęło Richardowi Garriottowi sześć tygodni. Początkowo hobbystyczny projekt zaczął się rozwijać, aż w końcu nastolatek postanowił go wydać. Ze względów finansowych nie mógł pozwolić sobie na produkcję na masową skalę, a więc samodzielnie pakował dyskietki w sklepie w którym pracował w wakacje. Dziwnym zbiegiem okoliczności, jedna z kopii gry trafiła w ręce przedstawiciela firmy California Pacific – jednego z czołowych wydawców gier. Richardowi Garriottowi zaproponowano dystrybucję tytułu, a ten oczywiście się zgodził. Posunięcie opłaciło się obu stronom. Nastolatek zarobił ponad 150 000 USD. Nic dziwnego, że w szybkim czasie podjął decyzję o pracach nad kontynuacją.
W tym samym roku powstała Ultima, kultowa gra RPG w której gracz mógł zwiedzać świat Soserii i jego cztery kontynenty. Trzecia część została już wydana przez firmę, którą założył Richard Garriott – Origin Systems. W połowie lat 90 Garriott zlecił swoim programistom przygotowanie prostego prototypu gry sieciowej. Ci w dwa tygodnie przygotowali zleconą im pracę, która stworzona została w oparciu o grafikę Ultimy V. Mogło w niej uczestniczyć 50 graczy jednocześnie.
Tak właśnie narodziła się właśnie Ultima Online. jedna z pierwszych gier MMO.
Peter Molyneux
Kariera Piotrka była w dużej mierze dziełem przypadku, a zaczęła się jeszcze w szkole. Wtedy to spod jego dłoni wyszła tekstowa gra biznesowa o nazwie o dumnej nazwie Entrepreneur. Wyniki sprzedaży były już mniej dumne. Nasz bohater sprzedał bowiem dwie sztuki. W dodatku do dziś sądzi, że jedną z nich kupiła jego matka.
Piotrek nie załamywał się jednak i wraz z przyjacielem założył firmę Taurus Impact Systems, która miała produkować oprogramowanie do celów biznesowych na komputery Commodore 64. Niedługo po założeniu spółki na jej adres dostarczono zaproszenie na spotkanie od firmy Commodore. Oczywiście panowie nie wiedzieli o co chodzi, jednak oczywiście zaproszenie potwierdzili. Przedstawiciele Commodore wyjaśnili tylko, że produkt ma być robiony na nowe komputery Amiga i że firma Taros ma to oprogramowanie stworzyć… Wszystko stało się jasne. Pomylono nazwę firmy. Piotrek jednak postanowił grać dalej i z bananem na twarzy wyszedł ze spotkania. Komputery dostarczono wraz z bazą danych, którą należało ulepszyć. Taurus ulepszył ją tak, że zyski przerosły najśmielsze oczekiwania obu firm.
Następnym zleceniem, które otrzymał od swojego starego znajomego –
Andrew Bailey’a –
było stworzenie portu gry Drud 2. Przed wykonaniem zadania firma zmieniła nazwę na znaną już wszystkim – Bullfrog Productions.
Sid Meier
Sidney K. Meier to również jedna z najbardziej zakręconych postaci w historii IT. Jego przygoda zaczęła się od zakładu, jaki zawarł z kolegą z pracy J.W Stealeyem. Ten drugi był znany z tego, że był niepokonany w grze Red Baron na automaty Atari. Gra była symulatorem myśliwca. Sid Meier wygrał niespodziewanie, mimo, iż wcześniej nie grał w tę grę. Podczas rozmowy stwierdził, że nie było to trudne, gdyż gra wykorzystuje te same algorytmy i ruch przeciwnika prosto jest przewidzieć. Dodał też, że jest w stanie napisać podobną grę w weekend. Stealey przyjął zakład. Po weekendzie Meier przesłał wersję alfa gry. Jego kolega oniemiał gdy ją zobaczył i zgodnie z obietnicą zajął się jej rozprowadzaniem. Zanim jednak do tego doszło Sid Meier musiał ją dopracować, co zajęło mu kolejne dwa miesiące. Mimo, iż panowie chcieli zarobić tylko na samochody, zarobili 200 000 dolarów, co wtedy było oszałamiającą sumą. Kapitał przeznaczyli na rozruch firmy Microprose. Później poszło już z górki!
Steve Jobs
To będzie dla Was szok! Obok macie zdjęcie Jobsa w krawacie. To nie fotomontaż.
1 kwietnia 1976 roku powstało Apple. Założyło go dwóch ludzi: Steve Wozniak i Steve Jobs, jako Apple Computer Inc. Do spółki niedługo po starcie firmy dołączył trzeci wspólnik – Ronald Gerald Wayne, który jednak nie jest postacią tak znaną, jak dwóch poprzednich założycieli. Stało się tak dlatego, że sprzedał swoje akcje w 1982 roku i – jak mówi – nigdy tego nie żałuje, a wyjście to było wtedy najsłuszniejszym. Nie ma co się dziwić. Do roku 1998 historia firmy przypominała zeszyt w kratkę. Sukcesy przeplatały się z porażkami. Po komputerach Apple I i II, przyszedł czas na rozwinięty technologicznie Apple III. Model okazał się fiaskiem. Firmy nie chciały produkować programów dla wąskiej grupy odbiorców. Ci z kolei nie kupowali komputera ze względu na wysoką cenę i brak oprogramowania. W tym momencie koło się zamyka. Następną porażką był komputer Lisa. Cena 9000 USD od razu skazywała gona porażkę wśród domowych użytkowników. Mimo tego był to jeden z pierwszych komputerów na którym zastosowano graficzny Interfejs Użytkownika (GUI). Sukces i stabilizacja przyszły dopiero w 1984 roku po premierze Apple Macintosha.
Bill Gates
Nie wspomnienie o Gatesie byłoby jak pojechanie do Egiptu i nie zwiedzenie Piramid. Jednak Bill to zupełnie inna bajka. Nie ma tu opowieści o pomyłkach, grach komputerowych czy wojen Św. Jerzego ze Smokiem.
Syn prawnika i nauczycielki otrzymał gruntowne wykształcenie w elitarnej szkole Lakeside School. W wieku 13 lat młody Bill zakochał się w informatyce i tak mu już zostało. Na Harvardzie poznał swojego przyjaciela i obecnego CEO Microsoftu, Steve’a Balmera. Studiów jednak nigdy nie ukończył, a w wieku 20 lat, razem z Paulem Allenem założył firmę Microsoft (Co to za nazwa? Nie dość, że micro, to jeszcze soft!). Pierwszym produktem był interpreter języka BASIC. Później powstał system OS/2, DOS oraz Microsoft Windows 1.0. Żadnych sensacji. Nuda.