Jak się okazuje, machiny posiadające 127 tysięcy rdzeni procesora nie sprawdzają się do takich zastosowań, jak symulacje polimerów, czy też ludzkiego DNA. Komputery te pracują wtedy osiągając raptem kilka procent swoich możliwości. Dlaczego?
Dzieje się tak, bo w tych urządzeniach każdy rdzeń wykonuje operacje po kolei. Nawet przy ogromnej liczbie procesorów zdarza się, że jeden z nich przeprowadza symulację jakiegoś elementu cyklu, a reszta musi czekać, aż ten skończy. Dokładanie procesorów nie zawsze załatwia sprawę — tłumaczy na łamach Gazety Wyborczej dr Jarosław Jung z Katedry Fizyki Molekularnej Politechniki Łódzkiej.
Układy zainstalowane w DLL mają działać wszystkie równocześnie, a architektura komputera będzie przypominała układ atomów w cząsteczce. Siedem tysięcy bezpośrednio programowalnych macierzy bramek będzie rozłożonych wokół rdzenia na okręgu, będąc z owym rdzeniem i z samymi sobą połączonymi poprzez światłowody. –
Przed rozpoczęciem pracy każda z tablic przebuduje się tak, by odwzorować jedną cząstkę, co pozwoli na niemal bezbłędną symulację procesu, który chcemy zbadać. Tak skonstruowany układ może działać bez użycia procesora. DLL zbudowany jest z jednolitych części i moc wzrasta linearnie. Jeśli zdecydujemy się na rozbudowę i dołożymy ich dwa razy tyle, dostaniemy dokładnie dwa razy więcej mocy obliczeniowej — opowiada w Gazecie Wyborczej dr Jung.
Kosztujący niemal 25 milionów złotych DLL ułatwi prace nad nowymi lekami, skracając niektóre symulacje trwające kilkanaście (sic!) lat do jednego roku.