Okazuje się jednak, że takich osób było całkiem sporo. W związku z tym wzrosła też ilość telefonów do pomocy technicznej Apple z prośba o pomoc w usunięciu szkodnika, a także, by… reklamować produkty, które były sprzedawane jako “urządzenia, na które nie ma wirusów znanych z konkurencyjnych produktów”. Apple ma na to karkołomną metodę: AppleCare otrzymało przykaz nie pomagać użytkownikom w usuwaniu złośliwego oprogramowania, powołując się na warunki korzystania z usługi. Niektórzy pracownicy pomagają i tak. Oto fragment wywiadu, jaki przeprowadził z jednym z pracowników autor bloga Ed Bott’s Microsoft Report:
Reprezentant AppleCare:
Pewnie wiesz, że Mac Defender wyskakuje na środek ekranu, jeśli nie zapłacisz haraczu. Tuż przed weekendem dzwoniła do mnie jakaś mama, krzycząca na dzieci, by wyszły z pokoju, by nie widziały obrazków umieszczanych na ekranie. Nauczyciel też do mnie dzwonił
Ed Bott:
Więc masz im mówić, że w myśl warunków korzystania usługi, nie możesz im pomóc. Więc powinni… właściwie co powinni robić?
Reprezentant AppleCare:
Umowa świadczenia usługi wyraźnie mówi, że nie pomagamy ze złośliwym oprogramowaniem. Jednak, mimo nakazu, większość z nas pomaga.
Ed Bott:
Ryzykujecie? Jak rozumiem, wasze rozmowy są nagrywane. A służbiści znajdą się wszędzie.
Reprezentant AppleCare:
Tak, jesteśmy nagrywani, ale nie potrafię jakoś odmówić ojcu, który panikuje z powodu tego, co zobaczyła jego 6-letnia córeczka. Nasi szefowie i goście od kontroli jakości przymykają na to oko. Ale jeżeli ktoś się przyczepi z góry, mogą nas czekać umowy a nawet zwolnienia.
Co robić, jeżeli nie czujesz się na siłach sam zabezpieczyć twój komputer? Korzystaj z aplikacji wyłącznie z Mac App Store, a także zaopatrz się w program antywirusowy, to zdecydowanie powinno wystarczyć. Mac OS wciąż jeszcze nie jest tak często atakowany, jak jego konkurent, Windows.