W listach zamieszczonych na stronach zaatakowanych instytucji hakerzy nawiązują do sytuacji po wyborach prezydenckich w kwietniu 2011 roku, kiedy to fala gwałtownych demonstracji przetoczyła się przez kraj. Niestety, nie obyło się bez ofiar. Mimo to nowo wybrany prezydent postanowił w radosnej oprawie świętować swoje zwycięstwo i na ceremonię inauguracyjną wydać blisko 7 milionów dolarów, nie zważając na położenie, w jakim znalazł się kraj. “DOŚĆ!” mówią Nigeryjczycy ustami – a raczej czynami – grupy hakerów. Żądają ustanowienia Karty Wolności Przepływu Informacji oraz zmniejszenia nakładów na inaugurację prezydentury Jonathana.
Jeśli ich postulaty nie zostaną spełnione, grożą zaatakowaniem witryn rządowych oraz państwowych instytucji finansowych, paraliżem Internetu oraz firm telekomunikacyjnych. “Biorąc pod uwagę niedawne ataki na amerykańską giełdę, czy koncern Sony, pogróżki nigeryjskich cyberprzestępców wydają się być całkiem prawdopodobne – dodaje Nowatkowski.