Nietrudno zgadnąć, że wykład, jaki wygłosił Alvin T. Smith, skupił się przede wszystkim na tym pierwszym zagadnieniu, zdradzając detale przenikania środowiska hakerskiego przez tajne służby. Okazało się, że miały one znaczący wpływ na ujawnienie sprawców takich przestępstw, jak choćby kradzież numerów kart kredytowych kilku amerykańskich sieci sklepów. Dzięki działaniom agentów podających się za hakerów udało się wyśledzić, gdzie przechwycone informacje są przesyłane i dotrzeć do faktycznego zleceniodawcy procederu. Największy aplauz wzbudził jednak opis operacji, mającej na celu złapanie ‘BadB’ – przestępcy, który wykradł i sprzedał numery kart kredytowych wartych w sumie 9 milionów dolarów. Ostatecznie’BadB’, który nawet uruchomił profesjonalny sklep internetowy, gdzie handlował danymi, został złapany na lotnisku we Francji, dzięki wspólnej operacji amerykańskiego Secret Service i Agencji europejskich.
– Wystąpienie Smitha w Alabamie zbiegło się w czasie z artykułem zamieszczonym w ‘The Guardian’. Tamtejsi dziennikarze dotarli do informacji, która dla jednych może być zabawna, dla drugich przerażająca, trzecim może dać poczucie bezpieczeństwa: chodzi mianowicie o liczbę agentów i informatorów zaangażowanych w akcję infiltracji hakerów. Szacuje się, że co czwarta osoba z internetowego środowiska przestępczego jest zatrudniona lub współpracuje z Tajnymi Służbami. Zakładają oni fora, strony, gdzie handlują spreparowanymi danymi, wabiąc w ten sposób innych hakerów – komentuje Nowatkowski.
– Dodatkowym efektem takich działań jest ferment w środowisku przestępców. Ta broń okazuje się chyba najskuteczniejszą, skoro nawet takie grupy, jak ‘Anonymous’ – odpowiedzialna za ataki na Visę i MasterCard – zaczynają rozpadać się od środka przez wzajemne oskarżenia. Można powiedzieć, że w średniowieczu kto mieczem wojował, od miecza ginął, a w XXI wieku kto zaczyna jako przestępca, ten przez przestępców kończy – podsumowuje Ekspert G Data Software.