Między młodym i starym bohaterem rodzi się bezinteresowna, chwilami szorstka, męska przyjaźń. Frank wprowadza Olivera w świat swojej pasji, pokazuje, że można żyć po swojemu. Dzięki Frankowi chłopak odzyskuje wiarę w siebie.
W czasie pobytu na wyścigach w Baden-Baden młody Amerykanin spotyka światowej sławy jurora konkursów pianistycznych, prof. Karloffa (Wojciech Pszoniak). Juror informuje Olivera, że zabrał mu zwycięstwo w Konkursie Chopinowskim w Warszawie. Zszokowanemu chłopakowi proponuje układ, który wyniesie go na pianistyczne szczyty. Czy młody pianista ulegnie pokusie? I czy kogokolwiek to powinno obchodzić?
Mamy tu dość typową historię, schemat wręcz. Upadek wielkiego artysty, jego kryzys, i powrót do nieuchronnego sukcesu, jak sugeruje sam tytuł. A skoro sam tytuł mówi nam o tym, jak się ten film skończy, to czy warto go w ogóle oglądać?
To zależy od waszego gustu. Jeżeli nie lubicie filmów nieco do przesady wzniosłych, poruszających problematykę walki z własną porażką, darujcie sobie to kino i idźcie na kolejną komedię. Tu wracamy do pewnej “starej szkoły” polskiego kina. W której nie jest ważna sama intryga, a obserwowanie postaci i ich przemian. Do tego trzeba dobrych aktorów, a tu mamy Gajosa i Szajdę. Do tego trzeba dobrego kadru, a tu zdjęcia i scenografia nie zawodzą.
“Wygrany” to film opowiadający banalną historię w niebanalny sposób. Warto obejrzeć w kinie lub zdobyć płytę DVD. Po ośmiu milionach wybuchów podczas Transformersów 3 i trzech milionach czerstwych żartów w kolejnej polskiej komedyjce to dość niespodziewana odmiana.