Jednak po restarcie nie było już tak standardowo. Przywitał mnie elegancki, skromny ekran bootowania, a zaraz po nim zielony – z niezbędnymi informacjami, których wymagał ode mnie system – nazwy komputera, podstawowych ustawień (polecam funkcję “Express settings” – moje eksperymenty z przełącznikami kończyły się zawieszeniem) oraz utworzenia konta. Zaskoczył mnie brak jakiejkolwiek grafiki i ładnych obrazków, z których przecież Siódemka słynęła. Całość jednak prezentuje się, choć minimalistycznie, elegancko. Wszystko jest na swoim miejscu. Grafika z pewnością dojdzie w następnej wersji.
Po kolejnym uruchomieniu komputera automatycznie system automatycznie zalogował mnie na moje konto – i przeżyłem szok. Ale czytając te słowa, już pewnie domyślacie się, że chodzi mi o kafelkowe menu Start. Wiele już recenzji zawierało jego opis, więc pokuszę się jedynie o jego ocenę – wymaga przyzwyczajenia. Mam przynajmniej taką nadzieję, ponieważ wciąż nie mogę się do niego przekonać.
Pulpit pozostał taki sam, nawet domyślna tapeta, ikony i gadżety ekranu nie różnią się od tych u starszego brata. Eksplorator w domyślnym widoku zyskał kilka zbyt dużych przycisków, które powinny ułatwić pracę. Panel sterowania także został wzbogacony o kilka ikon, w tym jedną, która zaciekawiła mnie do żywego – otóż mamy w nowym panelu menu Language (Język). Czyżby Microsoft wprowadził opcję regionalizacji systemu bez przeinstalowywania go? Byłaby to opcja, której chyba najbardziej mi brakowało w Windowsie ostatnich lat. Do wybrania mamy sporo języków, jednak po ustawiniu polskiego zmieniło się niewiele. Klawiatura przestawiła się na opcję 214 (do wybrania również programisty – jednak z przestawionymi Z i Y), a na ekranie blokady zamiast September pisało Wrzesień (o nim za chwilę). Żyję jednak nadzieją, że w finalnej wersji będę mógł zobaczyć okienka w wersji arabskiej bez konieczności instalacji arabskiej wersji systemu.
Do ciekawostek można także zaliczyć kompletnie nowy menadżer zadań. W wersji podstawowej pozwala jedynie zakończyć działanie programów, jednak po kliknięciu magicznego przycisku “More details” otwiera się potężne narzędzie monitorowania systemu, które pokazuje między innymi wszystkie uruchomione programy, programy działające w tle oraz usługi wraz z użytkowaniem przez nie pamięci, procesora, dysku i sieci. W kolejnych zakładkach mamy do dyspozycji wykres przedstawiający obciążenie powyższych komponentów, historię ich zajętości przez wszystkie aplikacje, a nawet zalogowanych użytkowników i ilość wykorzystywanych przez nich zasobów.
Wszelkie inne znane z wcześniejszej wersji narzędzia zostały nietknięte. Znajdziemy więc siódemkowego Painta (mspaint), standardowy kalkulator (calc), niezmieniony edytor rejestru (regedit), linię poleceń (cmd) oraz narzędzie konfiguracji (msconfig).
Po oględnej wycieczce po systemie wróciłem do nowego menu Start. Kafelki, mimo, że ładne, nie zdają się zbyt praktyczne. Prawda, że niektóre aplikacje (Pogoda, Notowania, Socialite, Czytnik wiadomości) wyświetlają informacje bez konieczności uruchamiania ich, ale to samo można byłoby osiągnąć przez gustowny gadżet na pulpicie. Szukanie pożądanej aplikacji kojarzy mi się z najgorszego rodzaju koszmarem. Nie instalując żadnych dodatkowych programów i tak musiałem najeździć się po ekranie, żeby go przebadać. Słowem: takie rozwiązanie wydaje się ideale dla ekranów dotykowych, ale przy obsłudze myszką szybko nabawić się można zwyrodnienia nadgarstka.
Cała nowa nakładka systemowa wydaje się być stworzona z myślą o obsłudze dotykiem. Po wybudzeniu komputera lub wylogowaniu się pokazuje się nam gustowny ekran z datą i godziną. Aby “odblokować” komputer ekran należy… przeciągnąć do góry! System ma nawet dużą czarną klawiaturę dotykową. Tak, właśnie tak nazywa się w systemie: touch keyboard.
Ale system to przecież przede wszystkim użyteczność. Jak więc wygląda współpraca z nowymi okienkami?
Otóż nie najgorzej. Działanie jest stabilne i szybkie, do momentu jednak, jak nie włączymy zbyt dużo aplikacji “kafelkowych” – tych bowiem inaczej niż poprzez zabicie w Task Manager wyrzucić z pamięci się nie da. Być może Microsoft wziął sobie do serca maksymę linuksowców – “niewykorzystana pamięć to zmarnowana pamięć” i w przyszłości utworzy jakiś mechanizm zarządzania aplikacjami w tle w taki sposób, aby pracę przyspieszały, a nie spowalniały.
Ósemka właściwie w działaniu nie odbiega od swojego poprzednika. Ma dużą bazę sterowników, tak więc po instalacji jest już praktycznie gotowa do użytkowania. Posiada rozbudowane funkcje samo diagnozujące – nawet laik poradzi sobie z problemem niezainstalowanego sprzętu, czy pojawiających się w trakcie pracy błędów. System sam sprawdza co mu dolega i podpowiada o najlepszych rozwiązaniach tego problemu. Najbardziej jednak cieszy, że, póki co, Win8 nie jest nachalny w sprawach bezpieczeństwa. Nie narzeka na brak antywirusa, czy zapory sieciowej, nie narzuca się z automatycznymi aktualizacjami.
Mój uśmiech wywołała informacja w Centrum zdarzeń, że system nie jest aktywowany i trzeba coś z tym zrobić. Posłusznie kliknąłem w nią i okazało się, że pomimo, że system nie potrzebuje żadnej aktywacji, alert o jej braku wciąż tkwi w zasobniku.
Podsumowując, stwierdzam – Microsoft oszalał. Windows Developer Preview (“ósemka” to wszak tylko robocza nazwa internautów) to systemem wprost wyrwany z tabletów. Z relacji szczęśliwców, którzy mogli go na tego typu urządzeniach testować wynika, że sprawdza się tam idealnie. I potrafię sobie wyobrazić, że obsługa dotykiem faktycznie sprawiałaby wiele frajdy. Jednak na komputerach, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, kafelki i przesuwane ekrany nie mają prawa się sprawdzić. Być może gigant z Redmond planuje jakąś olbrzymią rewolucję w desktopach. Być może już niedługo tablety zyskają zwielokrotnioną moc obliczeniową i przejmą rolę pecetów. Być może musimy zacząć już się żegnać ze sprzętem z monitorem i jednostką centralną obok, być może…
Być może mam po prostu zbyt ograniczoną wyobraźnię, ale przez najbliższe kilka lat tego nie widzę. Jeśli kiedyś skazany będę na pracę z tabletem u boku, dam szansę Ósemce na zaprezentowanie się w pełnej krasie, ale dopóki pracuje z płytą główną typu ATX, nie pozwolę jej sobie wykafelkować.
Ocena szkolna (1-6):
- Wygląd: 5
- Obsługa: 4
- Szybkość działania: 5
- Stabilność działania: 6-
- Preinstalowane programy: 4+
- Współpraca ze sprzętem: 5-
- Instalacja: 3- (z tendencją mocno rosnącą)
- Subiektywne podsumowanie: 4-