Nie byłem sam. Chip.pl, Spider’s Web, Engadget, CNN, CNET miały przerwy w działaniu, będąc tak często odświeżane przez entuzjastów gadżetów, odświeżających nerwowo strony i czekając na pierwsze doniesienia. Oglądając premierę iPhone’a 4S myślałem sobie, że to świetny telefonik, no ale kiedy wreszcie pokażą “piątkę”? Czekałem, czekałem… i konferencja się zakończyła. Koniec. To iPhone 4S był gwoździem programu.
iPhone 4S to uaktualniony iPhone 4 o kilka mniej lub bardziej istotnych drobiazgów. Niewątpliwie, większość z nich jest bardzo fajna. Wydajniejszy procesor pomoże głównie graczom, bo sam iPhone 4 działa jak błyskawica. Nowy aparat, który jest ponownie bezkonkurencyjny. Zestaw anten, który pozwoli iPhone’owi działać w każdym standardzie sieci komórkowej na świecie. I wreszcie gwóźdź programu, czyli cyfrowy asystent Siri, o którym się nie wypowiem, dopóki się nim nie pobawię (rozpoznawanie mowy fajnie działa podczas prezentacji, w praktyce jest bardzo rożnie).
To wszystko to bardzo fajne rzeczy, ale gdzie tu rewolucja? Gdzie wyznaczanie trendów? iPhone 4, jak się pokazał, wymusił na konkurencji błyskawiczne tempo rozwoju. Dopiero z czasem pojawiły się “killery”, takie jak Galaxy S II, które faktycznie (przynajmniej w mojej ocenie) okazały się lepsze od słuchawki Apple’a. Tyle że każdy, kto chciał mieć supersmartfona, już był po zakupach u Apple’a.
Kupując iPhone’a 4S kupisz bardzo fajny telefon, który w tym momencie nie wyróżnia się już niczym od konkurencji. Apple pokazał za mało, za późno, a niektóre innowacje zostały wręcz podpatrzone u konkurencji (nowy system powiadomień bardzo przypomina ten znany z Androida). Apple przestało wyznaczać trendy. Z powodzeniem je dogoniło, pokazując bardzo fajnego smartfona, ale… to tyle.
Zdaję sobie sprawę z zasady “lepsze wrogiem dobrego”, ale smartfony, oprócz tego, że są użyteczne, są kochane przez gadżeciarzy. A gadżeciarze lubią innowacje. Obecnie na rynku mamy wszystkomającego, ale rozbitego na milion wersji i słuchawek Androida, stabilnego, dopracowanego o mocnych fundamentach iOS-a i wybrakowanego (pod kątem możliwości konkurencji), ale za to bardzo innowacyjnego i użytecznego Windows Phone’a. BlackBerry OS nie wróżę przyszłości, a bada jest wielką niewiadomą. Reszta to plankton lub trupy.
Myślałem, że być może, dla odmiany po zmęczeniu się niedogodnościami Androida, kupie sobie nowego iPhone’a. Teraz jestem już prawie pewien, że mój przyszły smartfon będzie miał Windows Phone. Bo Apple, w tym momencie, nie ma mi już nic unikalnego do zaproponowania.