Maciek rozwiązuje problem piractwa

Na przykładzie paru znajomych, którym udało się przebić po szczeblach kariery na sam szczyt mogę stwierdzić, że duży odsetek kadry zarządzającej traci kontakt z rzeczywistością. I chyba ten sam problem mają wszyscy tak zwani posiadacze własności intelektualnej. Podchodzą do problemu piractwa na bazie badań fokusowych, marketingowych, badań organów ścigania – analiz wartych miliony dolarów. Badane są nasze reakcje na kolory pudełek i okładek, emocje towarzyszące danym sformułowaniom na obwolucie, środowiska z jakich się wywodzimy, wykształcenie…
The Pirate Bay w momencie zamknięcia rejestrował 25 milionów unikalnych użytkowników, z czego 3,6 miliona z zarejestrowanym kontem na witrynie
The Pirate Bay w momencie zamknięcia rejestrował 25 milionów unikalnych użytkowników, z czego 3,6 miliona z zarejestrowanym kontem na witrynie
Po co mi ta strona, skoro mniej wysiłku włożę w fajniejsze, oryginalne rozwiązanie a i przyjemność większa? Ech, marzenia...

Po co mi ta strona, skoro mniej wysiłku włożę w fajniejsze, oryginalne rozwiązanie a i przyjemność większa? Ech, marzenia…

Tymczasem ja, Maciek Gajewski, zupełnie za darmo, daję wam wszystkim, o wielkie koncerny przemysłu rozrywkowego, radę. Gratuluję wam tego, że zaczynacie obniżać ceny. Faktycznie, tędy droga. Jest wciąż źle, wciąż za drogo, bo wciąż piractwo kwitnie, przez co ponosicie straty. Jednak piraci nie “piracą” dlatego, bo są złodziejami czy nędzarzami. Pobieramy filmy, gry, programy, muzykę z Netu (używam osoby pierwszej w liczbie mnogiej dla uproszczenia, więc niech nikt nie protestuje, że czuje się obrażony) bo tak jest wygodniej, niż w legalny sposób!

Żeby kupić film na Blu-ray’u muszę udać się do sklepu, co mi zajmuje czas. Jest zimno, sklep daleko, nie chce mi się. No dobra, to może kurierem? Trzeba czekać, a ja chcę ten film obejrzeć już teraz. To może wypożyczyć? Daleko, drogo. To może jakieś VoD? Nie ma, są tylko hity sprzed dekady, na które nie mam ochoty, a nowości kosztują tyle, że trzy obejrzenia tego filmu kosztują tyle, co kupienie własnego. I te ostrzeżenia antypirackie, których nie da się przewinąć, bym nie kradł. No dobra, to zobaczmy jak wygląda sprawa na The Pirate Bay… Zaraz, zaraz: czy to nie miało być tak, że podróba jest gorsza od oryginału, a co najwyżej tańsza? Nie widzicie tego problemu, że skoro coś jest na odwrót, to coś tu jest nie tak ?

A teraz wyobraźcie sobie taką sytuację. Siadam na kanapie. Biorę pilota do ręki, wchodzę w aplikację VoD od któregoś z was, drodzy dostawcy. Albo za pomocą konsoli do gier. Operatora kablówki. Nieważne. Przeglądam ofertę. Zauważam film, który leciał w kinie pół roku temu, którego nie widziałem, a chciałem zobaczyć. Oczywiście, w rozdzielczości 1080p, z napisami lub lektorem do wyboru. Klikam, że chcę obejrzeć. Płacę nie więcej jak 10 zł (a najlepiej mniej), które są pobrane z mojej karty kredytowej lub dopisywane do rachunku. Mam ten film nie na jednorazowe obejrzenie, a na, powiedzmy, dwa tygodnie. Proces transakcji i zbuforowania filmu nie może trwać dłużej, jak dwie minuty od momentu zatwierdzenia, że to ten film chcę wypożyczyć. Nie roztaczam tutaj żadnych wizji science-fiction, istnieją takie usługi (bardzo mało, żadna w Polsce, a przynajmniej żadnej nie znam – jeżeli taką znacie, reklamujcie śmiało w komentarzach). I żadnych reklam, których nie da się pominąć przed seansem!

To teraz, zamiast do was, drodzy dostawcy treści martwiący się o piractwo, zwrócę się do Czytelników. A zatem, drodzy Czytelnicy,

ręce do góry: czy ktoś, mając do wyboru powyższy scenariusz zechce podnieść, zamiast tego, swoje cztery litery do komputera i pobrać film przez torrenty?

Ktoś? Ktokolwiek? No, to właśnie rozwiązałem problem piractwa filmowego.

Muzyczna brać zaczyna to rozumieć. Mamy już Last.fm, Spotify czy Zune Pass

(oczywiście, w naszym kraju te fantastyczne rozwiązania na wygodne i tanie słuchanie niepirackiej, legalnej muzyki są najczęściej niedostępne z uwagi na… politykę antypiracką

). Brać software’owa opornie, bo póki co na urządzeniach mobilnych (widział ktoś piracką wersję aplikacji za 9 zł? a rynek wart jest miliardy, na brak dochodów nie narzeka…). Więc zamiast biadolić, kombinować z władzami Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych jak by tu ukrócić samowolę internautów, sprawcie, bym wolał wasz produkt od nędznej, pirackiej podróby. Bo póki co, ta podróba nie tylko jest tańsza (tego nie zlikwidujemy), ale i wygodniejsza i lepsza. Więc, drodzy dostawcy treści, ruszcie cztery litery i zacznijcie inwestować. Stawiać na innowację. Na rozwój. Na klienta. Wtedy on sam przybiegnie z pieniędzmi. A nie tylko obrastacie tłuszczem i płaczecie, jak to jesteście okradani.