Zgrzyt zębów na dzień dobry
Mój brak entuzjazmu został pogłębiony przy instalacji aplikacji. Sam program pobrał się z Marketplace błyskawicznie, ale po pierwszym uruchomieniu poinformował mnie, że musi pobrać dodatkowe 2,3 GB map. W porządku, to zrozumiałe. Wszak jedną z cech Navigona jest możliwość pracy w trybie offline. Godzina roboty i z głowy. Jak bardzo się zdziwiłem, jak telefon radośnie mi oznajmił, że operacja zostanie zakończona za… osiem godzin. Sprawdziłem Internet: śmiga. Sprawdziłem, czy kalkulator w telefonie się nie myli: nie myli się. No trudno, to zminimalizuję instalator. A tu kolejna niespodzianka: Navigon deklaruje pełną zgodność z Windows Phone Mango. Niestety, nie instalator. Zminimalizowanie aplikacji powoduje zatrzymanie transferu plików, a po jej przywróceniu pobiera je od nowa! Kpina! Oznacza to, że na osiem godzin należy zrezygnować z korzystania telefonu. Zanosząc się histerycznym śmiechem zostawiłem smartfon na noc podłączonego do ładowarki. Na szczęście nie było błędów po drodze i rano Navigon Europe był gotowy do pracy.
Zupełnie nie rozumiem takiej wpadki. Niewykluczone, że miałem pecha, i że akurat dokładnie tego wieczoru i tej nocy serwery Navigona miały jakiś problem. Nie podjąłem się jednak ponownej instalacji, by to sprawdzić. Co więcej, nie rozumiem konieczności pobierania mapy CAŁEJ Europy. Dużo lepiej ma to rozwiązane Nokia Drive, dając użytkownikowi wybór regionów, które chce pobrać. Mapy Polski mi się przydadzą zawsze. Gdybym miał mojego Mozarta na tegorocznych wakacjach, dobrałbym sobie jeszcze mapę Hiszpanii. Ale nie sądzę, bym potrzebował przez najbliższe lata map, na przykład, Norwegii. Po co mi one? Na dodatek, mój Mozart ma tylko 8 GB pamięci wewnętrznej. Wszystkie mapy zajmują 2,3 GB. Kilka albumów muzycznych trzeba było usunąć. Zupełnie niepotrzebnie.
Interfejs
Tu kolejna niemiła niespodzianka. Navigon Europe nie posiada polskiej wersji językowej. I tak jak opcje na ekranie są opisane bardzo zgrabnie i prosto, więc to tak nie irytuje, jednak “turn right” zamiast “skręć w prawo” podczas jazdy już irytuje. Na szczęście to ostatnia wada Navigona. Dalej jest już tylko dobrze, a czasami wręcz znakomicie.
Interfejs aplikacji jest śliczny. W pełni dopasowany do estetyki Metro. Główne menu aplikacji podzielone jest na cztery pulpity. Na pierwszym znajdziemy najczęściej używane opcje: “Wpisz adres” (do którego nawigacja zacznie nas prowadzić), “Zabierz mnie do domu” (jeden klik i jesteśmy prowadzeni do wprowadzonego przez nas domowego adresu), “Moje adresy” (czyli coś w rodzaju listy ulubionych adresów, do których możemy za pomocą jednego kliknięcia nawigować), “Koordynaty” (mało przydatna funkcja, pozwala ręcznie wpisać współrzędne geograficzne, do których chcemy zmierzać) i “Kontakty” (jeżeli do jakiegoś kontaktu w książce adresowej smartfonu dopisaliśmy adres, możemy go wybrać i do niego nawigować). Kolejne dwa pulpity to punkty POI. Część kategorii ustawiona jest na sztywno, część możemy własnoręcznie definiować (na przykład ustawić kafelek na “najbliższa stacja benzynowa”). Ostatni pulpit to opcje dodatkowe: pokaż mapę, informacje o sygnale GPS, oferty promocyjne i ustawienia POI.
Bardzo mi się w Navigonie podoba wprowadzenie adresu, gdyż jest podzielone na kategorie. Najpierw wpisujemy miasto, dopiero potem ulicę, dopiero potem jej numer. Utrudnia to pomyłkę przy pisaniu i daje pewność, że za pierwszym razem od razu nawigacja wybierze dokładnie to, o co ją poprosimy. Dodatkowo, dzięki temu bardzo zgrabnie działa autouzupełnianie, oszczędzając nam zbędnej pisaniny.
Genialnie rozwiązane jest też wyszukiwanie POI. Nawigacja może sama nam wskazać co jest w pobliżu, co jest w naszym mieście, lub po prostu pozwolić nam zadać dowolne pytanie. Baza punktów jest bardzo bogata, również w Polsce. Ale jeśli nie macie zaufania do tego, no to jest kolejna niespodzianka: Navigon może przeszukiwać własną bazę, lub bazę Google’a. Jeżeli więc nawigacja nie znajdzie tego, co nas interesuje, możemy powtórzyć zapytanie, tym razem kierując je do obszernej (aczkolwiek nie tak precyzyjnej i wiarygodnej) bazy giganta z Mountain View. Innymi słowy, na pewno Navigon znajdzie i skutecznie nas doprowadzi do najbliższego POI. Brawo!
Dość fajnym gadżetem do POI jest Reality Scanner. Kojarzycie aplikację Layar dla Androida? To to samo. Dla tych, co nie kojarzą: po uruchomieniu Reality Scanner na ekranie telefonu prezentowany jest obraz z obiektywu aparatu, a na niego nałożone są punkty POI. Możemy więc po prostu rozejrzeć się wokół i widzieć własnymi oczami gdzie dokładnie znajduje się wybrany przez nas obiekt.
Fajnym rozwiązaniem jest funkcja DirectHelp. Bardzo przyda się turystom. Po jej włączeniu pobiera aktualne dane dotyczące przepisów drogowych w danym regionie, o stosowanym paliwie i cenach, szpitalach i aptekach.
Ustawienia aplikacji są dość standardowe: język (brak polskiego!), jednostki miar i wag, ostrzeganie przed złamaniem przepisów drogowych, włączanie i wyłączanie informacji o ruchu drogowym i dostosowywanie, jak te informacje mają wpływać na wytyczanie trasy, preferowany środek komunikacji (pieszo, rowerem, samochodem, ciężarówką, itd.), preferowany rodzaj trasy (najszybsza, optymalna, turystyczna, itd.), unikanie opłat za przejazdy, i tak dalej.
Jeżeli korzystamy z nawigacji dość często, a na dodatek często jeździmy do danego punktu, możemy ustawić sobie do niego skrót w głównym menu telefonu. Ustawiamy adres, ustawienia trasy i od tej pory wystarczy kliknąć w kafelek z menu głównego telefonu i Navigon od razu zaczyna prowadzić nas do celu.
Nawigacja
Mapę można wyświetlać zarówno w trybie 2D, jak i 3D. Jest bardzo czytelna, kolorystyka i sposób prezentacji zostały dobrane idealnie. Jak ktoś lubi, to brakuje trybu z nałożonymi teksturami ze zdjęć satelitarnych, ale za to mapa może pracować zarówno w pionie, jak i w poziomie.
Informacje dodatkowe nie zagracają widoku, jak to często bywa u konkurencji. Kompas, menu kontekstowe, prędkość, nazwa drogi / ulicy, dystans, szacowany czas do końca podróży – wszystko jest poukładane w sposób czytelny i bardzo przemyślany. Na mapę wchodzą tylko ikony prezentujące następny manewr, jaki będziesz musiał wykonać
Bardzo dobrą funkcją jest to, że Navigon nie liczy jednej trasy, a trzy. Oznacza to, że przy wybraniu adresu prezentuje na mapie wybraną przez siebie trasę, oraz dwie alternatywne, które być może z jakichś względów tobie wydadzą się lepsze. Dopiero jak wybierzesz domyślną lub ową alternatywę Navigon zaczyna cię prowadzić.
Wydajność map jest zaskakująco dobra. Na moim średniej klasy smartfonie (HTC Mozart) aplikacja błyskawicznie reaguje na polecenia, a wyznaczanie trasy zajmuje jej niecałą sekundę. Brawo! Navigon też obsługuje wielozadaniowość w Windows Phone 7.5. Oznacza to, że możemy się przełączyć do innej aplikacji, a potem znowu powrócić do Navigona, który dalej będzie nas prowadził.
Podsumowanie
Proces instalacji Navigona jest koszmarny, a sama aplikacja, z uwagi na możliwość pracy offline, zajmuje olbrzymią ilość miejsca w telefonie. Dużą wadą jest też brak polskich komunikatów głosowych.
Cała reszta jednak rozwiązana jest wzorowo. Aplikacja jest przyjemna w użyciu, bardzo czytelna, szybko działa i, co ważne, działa dobrze i skutecznie. Dane adresowe i mapy są bardzo aktualne, a ilość POI, zarówno wbudowanych jak i z Google’a, oszałamia. Dodatkowe funkcje i bajery mają również wartość praktyczną (dla niektórych osób), Navigon Europe to produkt najwyższej klasy.
Niestety, jest diabelnie drogi. Radzę najpierw potestować Gmaps Pro, jeżeli nawigacji używacie bardzo rzadko. Jednak jeśli stać cię na takie mapy, często podróżujesz, Navigon Europe jest po prostu świetny.
Do celów recenzenckich licencję testową otrzymałem do końca roku. Do tego czasu mogę odpowiadać na zadane w komentarzach pytania.