Według tego rachunku, z Sieci pobrano ponad 4,5 miliona razy piracką kopię Wiedźmina 2. Oznacza to też, że na jedną kupioną grę przypada pięć nielegalnych kopii. Mimo tego, Iwiński nie zamierza stosować zabezpieczeń DRM w grach swojego studia. Jak sam zaznacza, CD Projekt od samego początku swojego istnienia musiał zachęcać graczy do kupna gier, zamiast kopiowania ich od znajomych. Zniechęcanie do kupna to, jego zdaniem, kiepski pomysł. Co więcej, jego studio już eksperymentowało z DRM. Za każdym razem zabezpieczenie było łamane w przeciągu kilku dni.
Zachętą CD Projektu mają być więc gadżety dołączane do kupowanej gry, takie jak artbooki czy płyty ze ścieżką dźwiękową. –
DRM nie działa, niezależnie od tego, jak grę zabezpieczysz, i tak ją zaraz scrackują. A sam DRM to niedogodność dla płacących graczy, dla uczciwych osób, które zdecydowały, że twoja gra warta jest 50 dolarów, czy tam euro, i ją kupiły. Czemu mamy utrudniać im życie? — pyta Iwiński.