Eksperci twierdzą, że część stron mogła przestać działać, ponieważ wiele osób zaczęło je odwiedzać w jednym czasie, co przeciążyło serwery. Dodatkowo mówi się o tym, że geneza niektórych ataków budzi wiele wątpliwości – na przykład dane administratorów strony PO były publicznie dostępne już 10 stycznia 2012.
“Grupa Anonymous bardzo chętnie przyznaje się do ataków, ale niekoniecznie wszystkie są efektem ich bezpośrednich działań. Może być tak, że część ataków przeprowadzają polscy hakerzy niezwiązani z Anonimowymi, a informacje o tych wydarzeniach pojawiają się w miejscach należących do grupy (jak choćby na koncie Anonimowych na Twitterze). Teraz do dyskusji włącza się kolejna grupa, Polish Underground” – mówi Aleksander Łapiński, Sales Engineer w firmie Trend Micro. “Część stron nie działa z bardzo prostego powodu – zbyt wielkie zainteresowanie danym adresem może spowodować przeciążenie serwerów. Dlatego też lepiej nie odwiedzać bez potrzeby rządowych serwisów, by umożliwić administratorom stron sprawniejsze działanie mające na celu zniwelowanie skutków aktywności cyberprzestępców” – dodaje Aleksander Łapiński.