Po pierwszym podłączeniu, jeszcze w redakcji, wrażenia były… średnie. Muzyka jakaś taka przytłumiona, bez głębi i wyrazu. Nie byłem pod wrażeniem, i zawiedziony schowałem je do pudełka, by jeszcze raz sprawdzić je w domu. I bardzo dobrze zrobiłem, że dałem im kolejną szansę.
Jak sama nazwa wskazuje, nowe, 30-watowe (RMS) głośniki Geniusa to system 2.1. Jeden 4-calowy subwoofer, dwie satelity “paper-cone”. Wyposażenie jest bardzo skromne, tak jak możliwości konfiguracji. Pokrętło głośności, ustawienie poziomu podbicia basów, dodatkowe wyjście słuchawkowe, dodatkowe wejście line-in i… tyle. Co więcej, Genius zawalił sprawę z jednym: z długością kabli. Mój 40-calowy telewizor stoi na szerokim regale. Po ustawieniu suboowera nieco po lewej, lewej satelity po lewej stronie, prawa, po poprowadzeniu kabla za telewizorem, już ma napięty kabel. Błąd.
Druga sprawa: wygląd. Głośniki, jakby na to nie patrzeć, są meblem. Muszą się ładnie komponować z resztą. I tak jak faktycznie jest to kwestia gustu, tak mój osobisty wyjątkowo nie lubi “gamingowego designu”. Kanciaste, nowoczesne plastiki, seledynowe obwódki, logo skorpiona, i waląca po oczach niebieska dioda to nie jest coś, co Maćki lubią najbardziej. Rozumiem, że może się to podobać, ale tak jak Genius robi całkiem przyjemne dla oka zestawy, tak ten jest paskudny. Ale to pozostawiam waszej, indywidualnej ocenie.
Najważniejsze zostawiłem na koniec: jak grają? Wspomniałem nieco wyżej, że pierwsze wrażenie było słabe. Ale, jak się okazało, wynikało ono ze specyfiki tonalnej zestawu. Te głośniki po prostu trzeba odpowiednio rozstawić. Nagle zyskały przestrzeni, nagle dźwięk przestał być płaski. Co więcej, SW-G2.1 1200 mają wręcz fenomenalny subwoofer. Dużo lepszy, niż moje prywatne Logitechy za niemałe pieniądze. Serio, bas jest głęboki, mocny, ale nie plastikowy. Miękki, wyraźny, bardzo przyjemny dla ucha. Jestem pod wielkim wrażeniem. Ale nie samym basem człowiek żyje, więc oprócz eksplozji w Call of Duty i “tłustych beatów” The Prodigy istnieją jeszcze dialogi w filmach, muzyka gitarowa, i tak dalej. Na szczęście satelity “robią robotę”. Daleko im do perfekcji, szczególnie tony średnie brzmią, jakby zostały poddane kompresji. Ale i tak to sporo lepszy rezultat, niż wbudowane w telewizor głośniki. Co więcej, wysokie tony brzmią już bardzo przywzwoicie.
Pytanie pozostaje więc jedno: kupić, czy nie kupić? Subwoofer robi fenomenalne wrażenie, ale to niestety za mało. Dlatego też, jeżeli zarabiasz niemało, lub po prostu bardzo ci zależy na krystalicznym dźwięku, to lepiej wyłożyć więcej gotówki. Dodatkowo, wygląd tego zestawu to nie jest coś, co leży w moim guście. Większość z was jednak zapewne nie jest gotowa na wydatek 1 500 złotych na nagłośnienie do gier i filmów. Te głośniki byłyby godne polecenia, gdyby kosztowały 400 złotych. Mimo powyższej krytyki, znacznie ulepszają wrażenia dźwiękowe z gier i filmów. Jest przestrzeń, jest wyraźnie, jest poprawna rozpiętość tonalna, jest genialny bas. Tony średnie tylko niedomagają. Więc ile napisałem… 400 złotych? Ten zestaw będzie dostępny w naszym kraju za 150 złotych! Więcej zapłaciłbym za sam subwoofer. W tej cenie nie sądzę, byście znaleźli coś lepszego. Polecam, ale z zastrzeżeniem, że są zdecydowanie lepsze zestawy. Tyle, że dziesięciokrotnie droższe…