Te są, delikatnie mówiąc, ogromne. Tim Sweeney z Epic podczas konferencji D.I.C.E ujawnił, że wspomniana wcześniej animacja wymaga mocy obliczeniowej na poziomie 2,5 TFLOPS-a. Czy to dużo? Cóż… najszybsza obecnie konsola na rynku – PlayStation 3, wyciąga teoretycznie 1.8 TFLOPS, chociaż w praktyce jest to zaledwie 0,5 TFLOPS. Przy czym cały czas mówimy tutaj o tylko płynności na poziomie tylko 30 FPS. Jednym słowem, nie ma więc najmniejszych szans, nawet po mocnej optymalizacji, aby Unreal Engine 4 dało uruchomić się na konsolach współczesnej generacji, chociaż może nieco silniejsze Wii U się jednak “załapie”.
Co jednak z komputerami? Karty z serii GeForce GTX 590, osiągają obecnie wydajność właśnie około wymaganych 2.5 TELOPS. Gdy dodamy do tego jeszcze wolną mocą procesora, powinniśmy móc spokojnie grać w tytuły zbudowane na Unreal Engine 4. Tylko taka karta kosztuje obecnie powyżej 3000zł, a znając życie prawdziwa, mocno dynamiczna gra będzie bardziej wymagająca od dopieszczonej animacji, nawet mimo optymalizacji finalnej wersji tego silnika.
Od zaprezentowania pierwszej wersji silnika, do jego optymalizacji i w końcu do pojawienia się gier opartych na nim minie jeszcze trochę czasu. Akurat tyle, żeby zatwardziali pecetowi gracze zdążyli zmodernizować swoje maszyny o podzespoły, które, jak mamy nadzieję, nieco stanieją. Sam silnik – cóż, robi ogromne wrażenie i mamy nadzieję, że pierwsze tytuły stworzone z jego wykorzystaniem przejdą do historii.