Okazało się, że ich użytkownicy w ostatnim czasie korzystali z popularnych wśród internautów programów pozwalających ściągać niemal dowolny utwór muzyczny. Policjanci ostrzegają wszystkich internautów, że każda osoba, która ściąga tu dany plik od razu pełni również rolę nie tylko klienta, ale i “serwera” przekazującego dalej ściągnięty z sieci utwór innym nieograniczonym w liczbie odbiorcom.
Osobą wypowiadającą się w imieniu polskiego oddziału firmy z Redmond jest Krzysztof Janiszewski, specjalistaMicrosoft do spraw ochrony własności intelektualnej:
– W ostatnim czasie obserwujemy wzmożone działania policji zmierzające do ograniczenia procederu używania nielegalnego oprogramowania w prywatnych przedsiębiorstwach. Jednocześnie zaostrzane są kary za łamanie praw autorskich i używanie nielegalnego oprogramowania.
Coraz częstsze, skuteczne akcje policji, takie jak ostatnia, przeprowadzona przez funkcjonariuszy z otwockiego referatu do walki z przestępczością gospodarczą, są dowodem na to, że piractwo komputerowe nie jest już w Polsce procederem bezkarnym. Tym razem mamy jednak do czynienia z dużym zatrzymaniem, jest to 40 prywatnych użytkowników. Niepłacenie zarówno przez osoby prywatne, jak i przez podmioty gospodarcze za programy, dzięki którym zyskują oni korzyści majątkowe jest oczywistym złamaniem prawa. W przypadku wykorzystania nielicencjonowanego oprogramowania w celach biznesowych mamy również do czynienia z nieuczciwością w stosunku do innych przedsiębiorstw, które działają fair, przestrzegając praw autorskich do oprogramowania, lecz w związku z tym oferując droższe produkty.
Poza sprawami czysto moralnymi, przestępcy powinni dokonać bilansu zysków i strat, zastanawiając się, co faktycznie jest dla nich bardziej opłacalne: kupno legalnego oprogramowania, czy narażanie się na odpowiedzialność karną, straty finansowe i utratę dobrego wizerunku oraz zaufania klientów, które potem bardzo ciężko odbudować.
Musimy w tym miejscu nadmienić, że zatrzymań dokonano jeszcze przed podpisaniem przez polski rząd ACTA, a więc przed protestami. Nie mają więc one nic wspólnego z tym zdarzeniem.