Jeśli chodzi o sam sprzęt, to jest on wykonywany z plastiku. Nadmiaru przycisków sprzętowych brak i bardzo dobrze: mamy dwa duże wygodne przyciski po lewej i prawej stronie urządzenia i jeden nieco mniej wygodny na środku. Całość jest solidnie zrobiona, plastik nie trzeszczy a urządzenie jest dobrze wyważone i lekkie. Jeśli chodzi o dodatkowe wyposażenie, znajdziemy w czytniku slot na kartę microSD, port microUSB i wyjście słuchawkowe. Głośnika brak.
Wspomniałem o znikomej ilości przycisków sprzętowych. Onyx nie bez powodu postawił na minimalizm, bowiem Boox i62 wyposażony jest w ekran dotykowy i papier Pearl EPD z 16-bitową głębią szarości. Sprawuje się to rewelacyjnie. Działa multi-touch, a tekst jest bardzo ostry, czytelny i wyraźny. Nieco gorzej jest z rozmiarem: 6 cali to niby taki standard, ale patrząc na grubą ramkę wokół komfort czytania mógłby być nieco większy. Na dodatek oprogramowanie w czytniku działa straszliwie ospale. Na szczęście to czytnik e-booków, więc to mało odczuwalna wada, ale czasem można zakląć pod nosem przy próbie skorzystania z multi-touch. Na osłodę, to samo oprogramowanie pozwala dostosować praktycznie wszystko: krój, rodzaj, wielkość czcionki. Tak, jak lubimy.
Boox i62 to nie tylko książki. Urządzenie posiada kartę WiFi i przeglądarkę internetową. Niestety, koszmarną, i to nie z powodu e-papieru (należy o tym pamiętać: to wyświetlacz stworzony do tekstu, grafiki wyglądają na nim bardzo kiepsko). Jest powolna i niewygodna. Ale jest. Lepszym pomysłem jest wbudowany odtwarzacz muzyczny. Działa. Więcej o nim mówić nie trzeba.
Co do baterii, rewelacja, nawet jak na czytnik e-booków. Niestety, nie jestem w stanie podać dokładnych danych. Mam czytnik niecały miesiąc, a jeszcze nie musiałem go ładować. Producent podaje osiem tysięcy gwarantowanych odświeżeń ekranu. Wygląda na to, że dotrzymał słowa.
Największą wadą Booxa jest, niestety, oprogramowanie. Urządzeniem z 800-megahercowym procesorem zarządza jakiś Linux, który najwyraźniej nie został skrojony na miarę. Daje on możliwość skonfigurowania wszystkiego (serio, wszystkiego, nawet nie ma sensu zaczynać wymieniać), ale w zamian jest niesamowicie ospały. Może to i nie ma znaczenia, czy czekam sekundę, czy pięć sekund na załadowanie następnej strony, ale otwieranie rozbudowanego PDF-a w minutę to już jest lekkie przegięcie. Wbudowany lektor (mechanizm TTS IVONA – rewelacja) działa płynnie, jak już się załaduje… po 45 sekundach.
Czytnik bez problemu radzi sobie z plikami ePUB, PDF, PRC/MOBI (bez DRM), RTF, DOC, DOCX, XLS/XLSX, PPT/PPTX, HTML, FB2, CHM, PDB, TXT, ZIP, DjVu, CBR, CBZ, JPG, PNG, GIF, BMP, TIFF i MP3. Wspaniale też radzi sobie z reflow (dostosowaniem tekstu do szerokości ekranu), co już jest znakiem rozpoznawczym Onyxa.
Warto, czy nie warto? Boox jest fantastycznie wydany, to kawał bardzo solidnego sprzętu. Kupił mnie bardzo dobrym sprzętem i bardzo zaawansowanym oprogramowaniem, którego powolność mnie nie razi, bo to… czytnik e-booków. To bardzo fajny sprzęt, ciężko się bardziej do czegoś przyczepić. Niestety, jest jeden problem: cena. Wg. Skapiec.pl czytnik kupię za 849 zł. To bardzo dużo. Na szczęście dołączane są do niego przeróżne e-booki, by osłodzić tak duży wydatek. Jeżeli w kolekcji znajdziecie coś dla siebie, Boox i62 to świetny czytnik. Jeżeli nie, to Boox i62 to również świetny czytnik… skrzywdzony nieco ceną. Konkuruje z Kindle’em, a wręcz czasem go przewyższa. Niestety, jest też od niego droższy.
Sprzęt do testów dostarczył Vobis.