Drugą zaletą jest jego uniwersalność. Możesz, rzecz jasna, podłączyć go za pomocą tradycyjnego kabla jack. Ale po co, skoro jest Bluetooth? ZiiSound D3x równie chętnie odtworzy muzykę z twojego laptopa, co z telewizora, smartfonu, tabletu czy dowolnego innego urządzenia wyposażonego w łączność Bluetooth (a większość urządzeń nią dysponuje). Obawiałem się jakości dźwięku, nie ufam bezprzewodowym łączom. Creative chwali się jednak, że dzięki kodekowi apt-X mam nie rozróżnić dźwięku słanego kablem od tego przez radio. Faktycznie, głośnik gra tak samo dobrze w obu trybach pracy. Co więcej, można łączyć go z innymi bezprzewodowymi głośnikami, tworząc system dźwiękowy 3.1. To fajny pomysł: dziś stać cię na jeden zestaw, potem dokupujesz kolejny, potem subwoofer… Ale czy tak samo dobrze, to dość dobrze?
Prawdę powiedziawszy, byłem bardzo zaskoczony. Myślałem, że wysoka cena to efekt “bajeru” w postaci obudowy i bezprzewodowości. Miło mi oznajmić, że się myliłem. ZiiSound D3x z całą pewnością nie zastąpi ci średniej klasy kina domowego, to pewne. Ale ma potężny bas i bardzo czyste średnie i wysokie tony. Z grami wideo nie miałem okazji go testować, ale filmów i muzyki słucha się na tym wybornie. Nie jest to najwyższa klasa, ale bardzo zadowalająca.
Mam właściwie tylko dwa zastrzeżenia. Po pierwsze: brak pilota. Głośnikowi w tej cenie, który możemy ustawić w dowolnym miejscu (i łączyć z innymi) dołączony pilot wydaje się logiczny. A tymczasem trzeba korzystać ze zdalnego sterowania urządzenia nadającego dźwięk. Szkoda. Po drugie: sama cena. To produkt wysokiej klasy. Ale 500 złotych? To niezła cena, jak komuś nie chce się dobrze poszukać. Moim zdaniem jest nieco drogo. Z drugiej jednak strony, w kategorii “głośników komputerowych”, a nie “głośników audio” w tej cenie nie dostaniecie nic równie dobrego. Problemem jest głównie owa szufladka. Tym niemniej, jeśli nie chcesz kombinować, a po prostu zapłacić w sklepie i wyjść z czymś, co dobrze brzmi, Creative ZiiSound D3x powinien wzbudzić twoje szczególne zainteresowanie.