4chan, dzięki absolutnemu braku cenzury, jakiejkolwiek moderacji i możliwości identyfikowania użytkowników, szybko stał się fenomenem. Miejscem do nieskrępowanej dyskusji na jakikolwiek temat. Czy to sprawy polityczne, czy seksualne, czy jakiekolwiek inne: nikt nie boi się tam wypowiadać. Bo nic za to nie grozi. Nie dziwne więc, że forum szybko zaczęło przyciągać uwagę różnych organizacji anarchistycznych i osób o radykalnych poglądach. Nigdy jednak spory, które odbywały się na forum, nie wychodziły poza jego granicę. Aż do 2008 roku.
W tym roku niektórzy użytkownicy 4chana zaczęli współdziałać. Organizowali się w grupy, które zajęły się “hacktywizmem”. Czyli łamaniem zabezpieczeń treści cyfrowych w słusznej sprawie. Akcje były przeprowadzane głównie przeciwko organizacjom walczących o walkę z naruszaniem praw autorskich. Kolektyw, który się tym zajmował, przyjął miano Anonimowi. I okazał się zabójczo skuteczny. Stał się siłą polityczną na miarę WikiLeaks czy opiniotwórczego magazynu. Anonimowi, broniąc wolnych mediów i wolnego Internetu, ścigani przez władze na całym świecie, stali się bohaterami ludu.
The Pirate Bay, czyli witryna, która szczególnie powinna cenić pracę Anonimowych, ma jednak inne zdanie. Zatoka Piratów również walczy z międzynarodowymi władzami z uwagi na to, że jest najprawdopodobniej największym dystrybutorem pirackich treści. Na tej witrynie znajdziemy odnośniki do milionów gigabajtów filmów, muzyki, programów, gier, e-booków czy innych danych. A, mimo to, uważa metodę działania Anonimowych za nieetyczną.
Zdecydowanie NIE popieramy ich działań. Wierzymy w wolną i otwartą sieć, w której każdy może wyrażać swoje poglądy. Nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy, nawet jeśli nas nienawidzą.
Więc nie walczmy z nimi za pomocą obrzydliwych metod. Ataki DDOS (najpopularniejsza metoda anonimowych – przyp. red.) i blokady to forma cenzury — czytam na witrynie The Pirate Bay.
Ciężko mi się nie zgodzić. Anonimowi, jak każda grupa anarchistyczna, działają bez konkretnego planu, celu. I tak jak zazwyczaj ich wrogowie to podmioty, z którymi ja również się nie zgadzam, tak “hacktywiści”, w mojej ocenie, nie są tak szlachetni, na jakich pozują. Banner z napisem “wolność” (której i ja pragnę) ma usprawiedliwiać wandalizm? Podobnie tłumaczy się inny “ruch polityczny”, który na murach urzędów maluje spray’em “HWDP”. Jeśli chcesz pomóc, uruchom własny tracker (element niezbędny do działania sieci BitTorrent, którą wykorzystują witryny takie, jak The Pirate Bay – przyp. red.)
, zorganizuj demonstrację, dołącz do partii piratów, lub taką załóż, wytłumacz kolegom jak działa bittorrent, zapewnij społeczności serwer proxy, koresponduj z reprezentującymi cię politykami, opracuj nowy protokół wymiany danych, wydrukuj pro-pirackie ulotki i rozwieś je w twojej miejscowości, wspieraj artystów z nami sympatyzujących, albo po prostu bądź fajnym człowiekiem, zadzwoń do mamy i powiedz, że ją kochasz — radzi The Pirate Bay.
Jako zwolennik całkowitej przebudowy prawa dotyczącego praw autorskich i patentów, powinienem wybrać z kim bardziej się zgadzam: z Anonimowymi, czy z The Pirate Bay. Mój głos idzie na tych drugich. A twój? Kto ma rację? A może wszyscy to “banda złodziei”?