A tu bach, mamy przeglądarkę. Naturalnie rewolucyjną, która jest lepsza szybsza i w ogóle. Z racji, że strony przeczesuję z użyciem Google Chrome – postanowiłem pobrać przeglądarkę Axis i… na dysk ściągnął mi się plik z rozszerzeniem “crx”, którego w żaden sposób nie mogłem uruchomić.
Jak się okazuje nowa przeglądarka to rozszerzenie
… do Google Chrome. Problem w tym, że nie mogłem go za żadne skarby zainstalować.
Na szczęście(?) okazało się, że “przeglądarka” dostępna jest również
dla Mozilla Firefox oraz Apple Safari
(oraz IE, ale jestem zwyrodnialcem używającym OS X). Uruchomiłem Firefoksa, zainstalowałem Axis… i nic nie rozumiem. Gdzieś się pojawia jakiś pasek na dole ekranu. Ale tylko na witrynach internetowych – ze strony startowej nie mamy do niego dostępu. No idealna ergonomia. Szybka przesiadka na zakurzone Safari i… to samo. Odwiedzimy chip.pl, onet.pl, cokolwiek – pasek jest. Na stronie startowej z miniaturkami – nie ma.
No dobrze, czym zatem jest przeglądarka Yahoo! Axis? Jest… wspomnianym paskiem. Paskiem, który daje nam dostęp do wyszukiwarki, a wyszukiwarka zamiast wypluwać wyniki w formie tekstowej podstawia nam obrazki. Świetnie, nie?
Kłopot w tym, że silnikiem wyszukiwarki jest Yahoo
. Teraz ręka w górę – ilu z was korzysta z wyszukiwarki Yahoo zamiast Google? I to wyjaśnia kwestię, dlaczego nie warto używać Axis. Nawet gdyby przeglądarka/rozszerzenie było dopracowane idealnie –
wyniki i tak nie są tym, czego oczekujemy
.
Aha, Axis dostępny jest również dla iPhone/iPad. Wystarczy pobrać go z App Store. Ale nie polskiego, musimy mieć konto amerykańskie. Mam nadzieję, że to was dodatkowo zachęci.