W tej sprawie toczą się dość akademickie debaty między dużymi a małymi operatorami i komisarzem w KE. Problem jest taki, że te debaty trwają za długo. Musimy pójść jedną albo w drugą stronę, najlepiej wybrać jakąś po środku, ale coś zdecydować — uważa Maciej Witucki.
Prezes Orange twierdzi, że największym problemem są właśnie regulacje dotyczące budowy światłowodów.
Te regulacje są jak wąż, który sam sobie zjada ogon. Musimy się regulować, żeby nie tworzyć światłowodowych monopoli. W związku z tym, nie budujemy światłowodów. Ja oczywiście nie nawołuje do monopoli, ale jest pytanie, co by było ważniejsze dla Polski: wszędzie światłowody w modelu monopolistycznym czy brak światłowodów — mówi Maciej Witucki.
Również prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wacław Iszkowski podkreślał, że niepewność w tej sprawie niekorzystnie wpływa na rynek.
Patrząc na cały rynek, to jedynie główny operator jest w stanie tę sieć budować. Pozostali nie mają biznesowego interesu. Sieci komórkowe liczą, że dostarczą to poprzez sieć mobilną. Sieci kablowe telewizji kablowych mają własną infrastrukturę i nie chcą mieć konkurencji. Operatorzy alternatywni mówią: poczekamy aż oni zbudują, a potem muszą nam to oddać po minimalnych kosztach, jako ostatnią milę — wyjaśniał Wacław Iszkowski podczas rozmowy z Newserią na początku maja.
W ocenie Macieja Wituckiego brak szybkich decyzji w tej sprawie blokuje rozwój, nie tylko sieci światłowodowej, potrzebnej do ultraszybkiego Internetu, ale też gospodarki kraju.
Bardzo szybki Internet to jest telepraca, to jest model dyfuzji wzrostu, również do Polski B, powiatowej i to jest ok. 1,5 proc. dodatkowego wzrostu PKB — podkreśla prezes Orange Polska.
I dodaje, że takich możliwości nie stwarza Internet radiowy, mimo że wdrażana stopniowo technologia LTE oferują prędkość pobierania danych nawet 100 Mbps.
To nie pozwoli na telepracę. A przynajmniej nie na wysokiej jakości telepracę. Ten podstawowy Internet do mailowania już dziś mamy. Internet, który jest potrzebny do wzrostu gospodarczego, to jest ten bardzo szybki. I on w większości przypadków będzie stacjonarny — mówi Maciej Witucki.
Dlatego podkreśla, że jak najszybciej potrzebny jest kompromis z Komisją Europejską. Bruksela zapowiedziała, że prace nad kompromisem z UKE i Organem Europejskich Regulatorów Łączności Elektronicznej potrwają trzy miesiące. Witucki przyznaje, że atmosfera wokół sporu zrobiła się dość nerwowa. Podobnie jak z zawieszeniem pieniędzy unijnych na rozwój e-administracji.
Myślę, że to jest do rozwiązania przez administrację. Moje prywatne zdanie jest takie, że ta sprawa stała się za bardzo publiczna. Gdyby to zamknięto szybciej, przez wymiar sprawiedliwości i instytucje do tego powołane, ale bez wystrzeliwania tej bomby do mediów, to Komisja byłaby mniej nerwowa. Myślę, że sami sprowokowaliśmy trochę tej nerwowości — uważa prezes Orange.
W kwietniu KE zdecydowała o przerwaniu wypłat na projekty elektronicznego państwa, ponieważ ma wątpliwości co do legalności wydatków i efektywności zarządzania unijnymi dopłatami. Chodzi o 3,7 mld zł na system, dzięki któremu kontakt z urzędami możliwy byłby przez Internet. Decyzja Komisji to m.in. efekt doniesień medialnych o korupcji w instytucji odpowiedzialnej za wdrażanie projektu.