Wciąż odnoszę wrażenie, że w Polsce jakby na siłę promuję się zielony tryb życia. Przynajmniej przestano postrzegać niektóre WWF i Greenpeace. Jako oszołomów, choć czasami ich zachowanie odbiega zdecydowanie od normalności. Nie jestem za przywiązywaniem się do drzew i innymi podobnymi akcjami, zdecydowanie wolałbym przekonać jakiegoś polityka do tego, że jednak warto wydać z kieszeni miasta dodatkowe pieniądze na choćby kilka paneli słonecznych na dachu ratusza. Tak jakby niewątpliwa oszczędność po dłuższym okresie, była sprawą drugorzędną i liczyło się tylko to i teraz. To pokazuje, że wciąż w administracji zarządzają te same osoby, chcą tylko się “nachapać” i poczekać co przyniosą nowe wybory. Szczęśliwie, niestety bardzo powoli się to zmienia. Pojawiają się nagle środki z Unii na panele słoneczne, wszystko idzie w dobrym kierunku, jeżeli nic po drodze kolokwialnie mówiąc nie “dupnie”. Nie możemy porównywać się do zachodnich sąsiadów, oni mają warunki na wprowadzenie ulg dla samochodów elektrycznych oraz wydanie o tak 4 miliardów euro na kampanie dla zielonych samochodów. Jednak stwierdzenie Ministra Finansów z poprzednich wakacji, że wprowadzenie ulgi dla samochodów ekologicznych opartej na choćby poziomie wytwarzanego CO2 jest nie możliwe bo zmiany mogłyby nie być zgodne z rzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, zakrawa o krótkowzroczność, żeby nie nazwać tego inaczej. Jeżeli się nie da w ten sposób to trzeba zmienić kilka zapisów w ustawach i promować zieloną energię. Zaraz napiszecie, że przecież i tak cały prąd u nas pochodzi ze spalania węgla. Niestety muszę przyznać wam rację i ukorzyć się, ale dlaczego w takim razie nie staramy się korzystać ze źródeł odnawialnych. Elektrownie wiatrowe i wodne u nas kuleją, ale są i można je rozwijać, elektrownie zasilane bioodpadami nie okazały się najlepszym wyborem, bo ilość wytwarzanego CO2 nie jest na tyle niska jak przewidywana.
A elektrownia jądrowa? Dobra propozycja, tylko tu znów wychodzi brak choćby dobrych chęci od rządzących. Mówi się o tym tak mało, że gdyby nie internet mogli by ją nam wybudować pod nosem i nikt by nie zauważył. Tu “zieloni” krzyczą o odpadach i niebezpieczeństwie jeżeli nastąpił by wyciek radioaktywnych substancji. Kurczę, ale co za różnica czy są one wokół nas czy na naszym terenie, jakby wycieki miały miejsce choćby w Niemczech to nikt nigdy już nie otworzył nowej elektrowni. W tym przypadku Niemcy zamykają swoje źródła energii tylko z sobie znanych powodów. U nas sytuacja jest na tyle dobra, że nie znajdujemy się na żadnym uskoku płyt, mamy dostęp do morza, a i tsunami lub trąby powietrznej próżno u nas szukać.
Podsumowując czekam, aż nastawienie naszych władz się zmieni, jeżeli chodzi o zieloność naszych dróg i prądu.