Państwo nie inwestuję wystarczająco dużo w naukę, o tym wiemy nie od dziś, ale powoli wszystko zaczyna iść w dobrym kierunku. Powiecie, że są pieniądze z Unii i powstało multum ciekawych i bardzo przydatnych projektów. Tak, ale za te “wypożyczone” pieniądze na rozwój nauki będziemy musieli jakoś zapłacić. Już teraz dostajemy mniej pieniędzy od Europy niż wpłacamy. Jednak to nie jest najgorsze, bylibyśmy wstanie łatwiej pogodzić się z przyszłą utratą kilku dziesięciu miliardów euro gdyby wynalazki pomagały w rozwoju naszej gospodarki. Ot choćby problem szczęsnych lub nieszczęsnych łupków. Nie koloryzując po prostu zepsuliśmy sobie taką szanse koncertowo, gorzej chyba się tego wszystkiego nie dało załatwić. Wystarczy mojej krytyki na temat rządu, bo jeszcze wszyscy pomyślą, że jak jestem przeciwko to popieram opozycję. Stoję sobie tylko z boku i czekam, aż wszyscy zatrzymają się w tym amoku i zaczną zauważać potrzeby normalnych obywateli. Chciałbym wam więcej przekazać o tym tajemniczym wynalazku nazwanym Street Charge przez studio Pensa!
Zielona energio gdzie jesteś?
Urządzenie jest tak proste w budowie, że dziwi mnie brak zainteresowania tym projektem wielkich korporacji. Wygięta obudowa, na samej górze kilka paneli słonecznych, po drugiej stronie diody LED, na samym dole ładowarka z wejściem USB i stoliczek lub ławeczka. Przypuśćmy, że kolektor 9V/ 109 mA wystarczyłby bezproblemowego ładowania telefonu czy innego urządzenia przez USB, do tego koszty ładowarki, diód LED, ławeczki/stoliczka i jakiegoś niedużego akumulatorka. Po pobieżnych przeliczeniach wyszło mi wraz z robocizną coś koło 200-300 złotych. Oczywiście, jeżeli robiłaby to firma to możemy spodziewać się jeszcze niższej ceny, bo brałem pod uwagę ceny detaliczne, a nie hurtowe czy od producenta. Do tego nie trzeba prowadzić zbytnich napraw lub płacić za utrzymanie, diody LED w teorii mają żywotność około 10 lat. W dni pochmurne zawsze możemy włączyć światła uliczne, albo podłączyć takiego Street Chargera do sieci. Nic jednak z moich gdybań niestety nie wyniknie dopóki ktoś tam na górze nie zacznie myśleć bardziej perspektywicznie.22.06.2012|Przeczytasz w 2 minuty