W mocnych zabezpieczeniach antypirackich szczególnie lubuje się Ubisoft. Kilkanaście miesięcy temu zbulwersował graczy tym, że by móc grać w dowolną jego nową grę, komputer musi być ciągle podłączony do Internetu. Chcesz wyjechać na działkę, a po całym dniu na powietrzu wieczorem pograć sobie na laptopie w Assassin’s Creed? Zapomnij.
To jednak gracze wytrzymali. Bo Ubisoft w większości robi po prostu dobre gry i żal z nich rezygnować w imię idei, protestu, i tak dalej. Jesteśmy głupi, bo trzeba było. Jak się okazuje, mechanizm DRM w Uplay jest dziurawy jak ser szwajcarski. Pal licho, gdyby chodziło o usterkę pozwalającą “piracić” grę. Nie, chodzi tu o usterkę, która pozwala cyberwłamywaczom na przejęcie kontroli nad twoim komputerem.
Wystarczy, że ktoś cię skłoni do kliknięcia w “złośliwe” hiperłącze. Jak dotąd nie istnieje żadne rozwiązanie problemu poza odinstalowaniem gry i klienta Uplay. Jesteś narażony / narażona, jeżeli aktualnie posiadasz zainstalowany którykolwiek z poniższych tytułów:
- Assassin’s Creed II
- Assassin’s Creed: Brotherhood
- Assassin’s Creed: Project Legacy
- Assassin’s Creed Revelations
- Assassin’s Creed III
- Beowulf: The Game
- Brothers in Arms: Furious 4
- Call of Juarez: The Cartel
- Driver: San Francisco
- Heroes of Might and Magic VI
- Just Dance 3
- Prince of Persia: The Forgotten Sands
- Pure Football
- R.U.S.E.
- Shaun White Skateboarding
- Silent Hunter 5: Battle of the Atlantic
- The Settlers 7: Paths to a Kingdom
- Tom Clancy’s H.A.W.X. 2
- Tom Clancy’s Ghost Recon: Future Soldier
- Tom Clancy’s Splinter Cell: Conviction
- Your Shape: Fitness Evolved
Problemu by nie było, gdyby legalnie kupione gry nie traktowały klientów jak złodziejaszków i cwaniaczków. A tak, no cóż. Wstyd, panowie i panie z Ubisoftu. Tak po prostu wstyd.