Trochę udało mi się zagalopować, zawsze system kontrolowany przez jakiś mózg elektroniczny będzie siłą rzeczy wydajniejszy i ekologiczniejszy niż typowy p. Nowak (jak się okazało w jakiś ostaniach badaniach, więcej mamy Nowaków niż Kowalskich). Bo komputer zawsze będzie wybierał tę opcję, gdzie więcej jest plusów niż minusów, nawet jeżeli trochę na tym w jakiś sposób pocierpimy. W sumie ciężko mi pojąć moim małym mózgiem, jak będzie wyglądał świat za kilka dekad. Jak wszyscy wiemy, gdybania naszych dziadków bardzo minęły się z prawdą, a tempo postępu nie chce maleć. Jeżeli jednak, dalej będziemy brnąć torem stworzonym przez duże korporacje i rządy wpływowych krajów, to chyba jednak podziękuje za nowe technologie i przeniosę się do pustelni. Pół świata śmiało się z Orwella, kiedy napisał rok 1984. Teraz jednak jeżeli dobrze się przyjrzymy, sami wpędziliśmy się w jeszcze większe bagno. Dawno temu technologie były dla człowieka, a patenty pozwalały bronić słabszych i pozwalać na rozwój większych graczy. Jeszcze trochę, a sami będziemy wtykać sobie wtyczki w mózgi, nie będziemy potrzebowali do tego maszyn. Przyznam się, że cieszy mnie każdy kolejny wynalazek proekologiczny, ale tym bardziej smuci mnie każdy duży gracz blokujący patentami coś co mogło by się naprawdę przydać. Powoli się to zmienia, jednak dla osób proekologicznych wciąż to za wolno.
Słowem podsumowania, jestem jak najbardziej za inteligentnym domem, jednak wizja takiego świata nie jest, tą którą bym najchętniej oglądał. Może to mój archaiczny sposób myślenia, a może faktycznie łatwiej jak coś będzie podejmować za nas decyzje.