Prawnik pana Hardera oskarża bowiem mężczyznę o “bezprawne wkroczenie na teren prywatny za pośrednictwem fal radiowych”. Mowa oczywiście o zdalnym uruchomieniu alarmu w iPadzie, który znajdował się wówczas w domu złodzieja. Prokuratura tę linię obrony uznała za absurdalną, ale o wszystkim i tak zdecyduje sąd.
Ukradziono mu iPada, a gdy zdalnie uruchomił w nim alarm, oskarżono go o wtargnięcie “przez fale radiowe” do domu złodzieja
Oto fakty: pewnemu Australijczykowi ukradziono iPada, uruchomił on więc aplikację Find My iPad, by dzięki GPS-owi odnaleźć skradzione urządzenie, dotarł do domu złodzieja, uruchomił zdalnie alarm w swoim tablecie, po czym zawiadomił policję. Niby wszystko zostało wykonane w jak najlepszym porządku, niby do niczego przyczepić się nie można. Wszystko jednak zależy, z której strony spojrzysz. Policja owszem, odnalazła skradzione urządzenie i kilka innych przedmiotów pochodzących z kradzieży w mieszkaniu Aldena Hardera, wskazanym przez pokrzywdzonego. Prokuratura zajęła się całą sprawą i pracuje nad aktem oskarżenia. Teraz jednak zaczynają się schody.23.08.2012|Przeczytasz w 1 minutę