LittleBigPlanet Vita – recenzja gry

Jestem przekonana, że gdyby ta gra znalazła się wśród tytułów startowych na Vitę, jej sprzedaż od razu wyglądałaby inaczej. LBP to marka, której ufam bezgranicznie. Ogromnie cenię kreatywność Media Molecule i fakt, że w dzisiejszych czasach nie boją się tworzyć gier przenoszących nas w świat dzieciństwa. Ich artystyczne zacięcie, umiłowanie do prostych, kolorowych rzeczy, ta szczypta magii, której na próżno szukać w innych tytułach – magii, która zachęca nas samych do tworzenia i dzielenia się własnymi pomysłami – to bardzo pożądane przeze mnie rzeczy. Gdybym miała kiedykolwiek szansę pracować w gamedevie bez wątpienia wybrałabym właśnie to studio. Troszkę obawiałam się, gdy zobaczyłam po uruchomieniu gry na Vitę dwa inne studia. Za prace nad tą wersją LBP są odpowiedzialne bowiem Tarsier Studio i Double Eleven. Nie pierwszy raz jednak więksi developerzy ustępują mniejszym, gdy chodzi o stworzenie gry na mobilną platformę (Uncharted: Złota Otchłań również nie zostało stworzone w Naughty Dog). Szczerze mówiąc, gdyby nie logo w życiu bym nie wpadła na to, że nad LBP Vita pracował inny zespół – jest dokładnie tej samej jakości co pozostałe odsłony serii.
LittleBigPlanet Vita – recenzja gry

LittleBigPlanet Vita to czwarta część opowieści o świecie rzemiosła i sympatycznych szmaciakach. Od 2008r. powstały dwie gry na PS3 oraz jedna na PSP – każda wysoko notowana w światowych rankingach gier video. Jeśli nigdy nie mieliście do czynienia z tym tytułem przedstawię po krótce schemat rozgrywki. MałaWielkaPlaneta to platformowa gra 2D, w której poruszamy się Sackboyem – gałgankiem, którego możemy dowolnie modyfikować dodając mu ubranka, czapeczki, włosy itp. Naszej wędrówce przez przeróżne poziomy w świecie Rzemiosła zawsze towarzyszy jakaś historia, która sprowadza się do tego samego schematu. Planetę atakuje coś złego,a my staramy się przywrócić ład i porządek pomagając różnym osobistościom.

W tej części docieramy na planetę Karniwalia, która hołduje zabawie i rozrywce, przypominając swoją formą jeden wielki cyrk, lub może raczej festyn osobliwości. Jedną z ulubionych form spędzania czasu uroczych Karniwalijczyków było oglądanie teatru marionetek, którymi sterował Lalkarz. Jego przedstawienia nie miały sobie równych. Z upływem czasu jednak to co kochał zaczęło go irytować i nudzić, porzucił więc swoją pracę. Niedługo potem powrócił z armią Wydrążków by siać postrach i zniszczenie. My jako Sackboy będziemy więc przemierzać zrujnowane przez niego krainy, by pomóc ich mieszkańcom, a także by ostatecznie rozwiązać problem tyranii Lalkarza. Tak jak zawsze naszymi sprzymierzeńcami zostaną wyjątkowe istoty. Początkowo będzie to zakręcony pułkownik Poplątek – nie zabraknie też siłacza przekonanego o swoim bohaterstwie czy melancholijnej, by nie powiedzieć wiecznie zdołowanej Pani Wesołowskiej. W LBP dla fabuły się jednak nigdy nie grało, a dla samej radości z odkrywania nowych, fascynujących poziomów.

A te są jak zawsze piękne i pozytywne – w niczym nie ustępują tym widzianym wcześniej na dużej konsoli. Mamy LaMarionettę stylizowaną na motywy cyrkowe, Krainę Osobliwości utrzymaną w roślinnej kolorystyce, mamy Jackpot City odnoszące się do technologii, a nawet Dom Strachów w mrocznych klimatach. Do każdej planszy dopasowana jest inna muzyka, która w tej części niesamowicie wręcz wpada w ucho. Same plansze są jak zawsze napakowane ciekawymi mechanizmami, wywołują uśmiech na twarzach za sprawą kreatywnego wykorzystania przedmiotów codziennego użytku. Jedyne do czego mogę się przyczepić to długość samego trybu opowieści. Ja zaliczyłam go w dwa wieczory – spokojnie zamkniecie się w 5 godzinkach. Poziom trudności też został moim zdaniem obniżony w stosunku do wcześniejszych edycji. Widać to po szybkości zaliczania kolejnych lokacji, a także rzadkich śmierciach.

Mechanika nie uległa zmianie, choć dodano trochę innowacji związanych z wykorzystaniem Vity. Nadal więc biegamy Sackboyem w lewo i w prawo, w górę i w dół, a także w głąb ekranu; skaczemy, huśtamy się na kotwiczkach, przesuwamy obiekty i rzucamy niekiedy bombami, jeździmy na tajemniczych stworzonkach i rozwiązujemy proste zagadki logiczne. To, co od razu stawia tą część wyżej na piedestale są funkcje dotykowe konsolki. W trakcie gry często będziemy spotykać dwa rodzaje obiektów. Na niebieskich dokonujemy interakcji za pomocą panelu przedniego, a na zielonych używamy tylnej części konsoli. Tu od razu dodam, że korzystanie z tej ostatniej jest bardzo fajne, gdyż na ekranie pojawia się kursor, który informuje nas, gdzie w danej chwili “leży” nasz palec. Prosta funkcja, której wcześniejsze gry na Vitę (np. Escape Plan) nie posiadały. Czasem natkniemy się także na obiekty, które nie są niczym wyróżnione, a jednak możemy je wprawić w ruch np. klawisze pianina, które były ścianką na jednej z plansz (jest to widoczne w moim gameplayu).

Funkcje dotykowe stanowią też esencję mini gier, które odblokowują się przy zdobywaniu kluczyków na danych poziomach. Niektóre są przeznaczone dla dwóch graczy (jest choćby boks czy wyścigi gokartów), w inne zagramy w pojedynkę. W tej części ich ilość jest większa niż normalnie, gdyż na pewnym etapie odkrywamy osobny poziom planety o nazwie “Salon Gier”, w którym znajdziemy 5 zręcznościowych minisów niezwiązanych bezpośrednio ze światem szmacianek. Każda składa się z kilku pomniejszych poziomów, odblokowujących następne. Na zakończenie otrzymuje się bańki nagród jednak to wyzwania typowo dla hardcorowców. Kierowanie statkiem kosmicznym, poruszanie się świetlistym stworkiem po mrocznych i najeżonych pułapkami planszach czy układanie kabli, by uruchomić procesory wymagają dużego refleksu i sprawnych paluszków. Jedno jest pewne – po zagraniu w wersję na Vitę zobaczycie jak mocno funkcje dotykowe dodają tej grze frajdy.

Nie możemy zapominać o bardzo ważnym trybie jakim jest tworzenie własnych poziomów. Znów dostajemy masę materiałów i ogrom możliwości, które tym razem poszerzone są przez funkcje Vity. Konstruowanie poziomów za pomocą własnych palcy to czysta przyjemność i dużo szybszy sposób niż tradycyjne sterowanie analogami. Do tego mamy możliwość stworzenia naklejek ze zdjęć wykonanych aparatem Vity – dla kreatywnych budowniczych to całkiem fajny gadżet.

Nie zapomniano również o funkcjach społecznościowych. Po zakończeniu każdej planszy możemy rzucić wyzwanie naszym znajomym z near’a. Jeśli pobiją nasz rekord otrzymają specjalne nagrody. Gdy przejdziemy tryb opowieści, a brakuje nam czasu na tworzenie własnych mini-arcydzieł nie ma sprawy – podobnie jak w dużych odpowiednikach LBP możemy pobierać poziomy od innych graczy z całego świata. Nie wiem jeszcze czy będą to poziomy kompatybilne z innymi wersjami gry, gdyż przed premierą obecne były tylko te stworzone przez innych recenzentów Vity. W każdym razie twórcy obiecali, że wszystkie kostiumy i obiekty zdobyte w poprzednich częściach będą przetransferowane do wersji przenośnej, więc może i to samo dotyczyć się będzie poziomów.

To co mnie bardzo zaskoczyło w grze, to fakt, że nie pominięto w niej trybu kooperacji. Gry na Vitę zazwyczaj posiadają tryby multiplayer polegające na porównywaniu rekordów z innymi graczami, tudzież korzystają z połączenia Ad-Hoc. LBP Vita natomiast moi drodzy korzysta z normalnego połączenia internetowego, więc możliwa jest gra ze znajomym mieszkającym na drugiej stronie kuli ziemskiej w czasie rzeczywistym. Przed premierą udało mi się tylko raz dołączyć do innego gracza i muszę przyznać, że im dłużej byliśmy ze sobą połączeni tym dało się zaobserwować spadek mocy konsolki – gra się nieznacznie przycinała, animacje zwalniały itp. Nie wiem z czego ten problem wynikał, ale mam nadzieję, że to jednorazowe doświadczenie. W każdym razie tryb współpracy jest obecny i niezbędny do wymaksowania większości poziomow na 100%.

LBP Vita jest w pełni spolonizowana. W przerywnikach usłyszymy dobry, polski dubbing, wszystkie teksty i samouczki również są utrzymane na przyzwoitym poziomie. Szkoda jedynie, że przed każdym rozpoczęciem poziomu zamiast dubbingu usłyszymy swoiste mruczenie w littlebigplanetowym języku, ale to drobnostka.

To jedna z tych gier, do których będę powracać. Po to by pograć ze znajomymi nudzącymi się w podróży, by odkrywać fantazje ludzi z różnych stron świata, by samemu dołożyć cegiełkę do 7 mln stworzonych już poziomów.LBP Vita tak jak i cała seria to gra, która wyzwala w nas to, co najlepsze: uśmiech, kreatywność, piękno – swoista sztuka dla sztuki. Tytuł absolutnie warty każdych pieniędzy i godny polecenia każdemu, kto w środku wciąż jest dużym dzieckiem.

Ocena: 90/100

Plusy:

+ Dobrze zaimplementowane funkcje dotykowe

+ Wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa

+ Multiplayer

+ Mini gry zręcznościowe

+ Propagowanie twórczego myślenia

+ Niekończąca się zabawa

Minusy:

– Krótki tryb opowieści

Więcej newsów o grach i recenzji znajdziecie na: