GX1 daje początek kolejnej, już czwartej serii aparatów systemowych firmy Panasonic. Poszerzenie gamy modeli okazuje się dobrą decyzją, wypełniając lukę pomiędzy przypominającym lustrzanki modelem G3 a ultrakompaktowym GF3. Jeśli chodzi o funkcjonalność, GX1 łączy w sobie wiele cech znanych z obu wymienionych modeli. Konstrukcyjnie przypomina GF3 – też jest poręczny i kompaktowy, ale bardziej kanciasty i cięższy. Wyczuwalną przewagę nad starszymi kuzynami daje nowemu modelowi gumowany uchwyt – dzięki niemu aparat znacznie pewniej leży w dłoni (ZOBACZ PORÓWNANIE).
Mały, ale z potencjałem
GX1 ma również bogatsze wyposażenie, a przy tym oferuje większe możliwości instalacji dodatkowych akcesoriów. Do gorącej stopki można zamocować lampę błyskową wspomagającą wbudowany flesz, który przy zmierzonej liczbie przewodniej 4 wypada naprawdę słabo. Może ona służyć również do podłączania opcjonalnego elektronicznego wizjera (DMW-LVF2E, ok. 1300 zł). Jego rozdzielczość wynosząca 1,4 milionów pikseli w zupełności wystarcza dla zapewnienia odpowiedniej ostrości, jednak obraz jest przy tym bardzo mały.
Nie wydając pieniędzy na wizjer mamy do dyspozycji 3-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 460 000 pikseli i odpowiedniej ostrości. Jak zwykle w aparatach Panasonica, menu wyświetlane na ekranie obsługujemy dotykowo. W ten sposób możemy również szybko i wygodnie wskazywać punkt ustawiania ostrości. Przy opóźnieniu spustu migawki poniżej 0,3 s, zarówno w świetle dziennym, jak i w gorszych warunkach, GX1 nie zawiedzie nas w żadnej spontanicznej sytuacji.
Za pomocą ekranu dotykowego możemy sterować wszystkimi funkcjami aparatu. Dla ułatwienia Panasonic daje nam do dyspozycji aż dwa dowolnie konfigurowalne menu szybkiego dostępu. Brzmi to skomplikowanie – i na początku dokładnie takie jest. Jednak kiedy już przyzwyczaimy się do interfejsu, docenimy jego różnorodne możliwości. Oprócz panelu dotykowego GX1 ma również wystarczającą liczbę przycisków sterujących i – nareszcie – prawdziwą pokrętło wyboru trybu pracy. Praktycznym dodatkiem, przydatnym przy ustawianiu pozycji aparatu, okazuje się elektroniczna poziomica pokazująca położenie w dwóch płaszczyznach. Ukłonem w stronę bardziej profesjonalnych fotografów jest możliwość zdalnego sterowania spustem migawki.
Bardzo wysoka rozdzielczość
GX1 korzysta z tej samej 16-megapikselowej matrycy, co G3. Jakość obrazu ogólnie zasługuje na czwórkę. Zmierzonej rozdzielczości, pozostającej powyżej poziomu 1500 par linii na wysokość obrazu aż do czułości ISO 6400, nie można absolutnie nic zarzucić. Wierność detali jest w porządku, ale naprawdę zadowalające rezultaty uzyskamy tylko przy niskiej czułości. Panasonic radzi sobie za to coraz lepiej z kontrolą szumu. Na ekranie komputera zakłócenia stają się zauważalne przy czułości ISO 1600. Wybór wysokiej czułości obnaża jednak słabości aparatu w porównaniu z konkurentami wyposażonymi w większe matryce APS-C. Przekonuje natomiast zakres dynamiki, obejmujący ponad dziewięć stopni przysłony. Kolory są relatywnie jaskrawe, o czym świadczy wysoka – czyli słaba – wartość parametru ΔE wynosząca 16. Odbija się to negatywnie na ostatecznej ocenie.
Mały obiektyw z elektrycznym zoomem
Debiut modelu GX1 jest jednocześnie premierą nowego obiektywu Powerzoom (Lumix G X Vario PZ 14-42 mm 3,5-5,6 ASPH OIS, osobno dostępny za ok. 1900 zł), który jest dodawany do droższych zestawów. Długość ogniskowej i ostrość nie jest już regulowana bezpośrednio za pomocą mechanicznego pierścienia, ale za pośrednictwem silnika sterowanego przyciskami lub poprzez panel dotykowy. Taki sposób obsługi znamy z aparatów kompaktowych, jak również z kamer wideo – zwłaszcza podczas filmowania docenimy możliwość płynnej zmiany ogniskowej. Warte pochwały są również kompaktowe wymiary obiektywu – mimo 3-krotnego zoomu jest on niewiele grubszy od stałoogniskowego “naleśnika”. W przeciwieństwie do konkurencyjnego Olympusa, również oferującego aparaty w formacie Micro 4/3, Panasonic zrezygnował z instalacji w korpusie układu stabilizacji matrycy. Wymusza to korzystanie z droższych, stabilizowanych obiektywów i kosztuje cenne punkty w kategorii wyposażenia.
GX1 kręci klipy w rozdzielczości Full HD z szybkością 25 pełnych klatek lub 50 półobrazów na sekundę. Jakość obrazu jest dobra, a autofokus działa sprawnie. Akumulator wytrzymuje do 185 minut filmowania albo od 240 do 490 zdjęć – to przyzwoity rezultat, jak na aparat systemowy.
Podsumowanie
Panasonic Lumix DMC-GX1 to udany, kompaktowy bezlusterkowiec. 16-megapikselowa matryca rejestruje obraz dobrej jakości, z wysoką rozdzielczością i szerokim zakresem dynamiki. Na odpowiednim poziomie jest również wyposażenie i szybkość pracy aparatu. Obsługę ułatwia kombinacja przycisków i ekranu dotykowego, pozwalającego wykorzystać możliwości szybkiego autofokusa.
Alternatywa
Jeżeli wymagamy od kompaktowego aparatu systemowego bezkompromisowej jakości obrazu, nie przechodźmy obojętnie obok Sony NEX-5N. Ten bezlusterkowiec z dużą matrycą APS-C robi najlepsze zdjęcia spośród wszystkich lustrzanek i aparatów systemowych poniżej 4500 zł. NEX-5N jest przy tym nieco tańszy, niż Panasonic GX1 – na korpus z podstawowym obiektywem trzeba wydać ok. 2400 zł (ZOBACZ PORÓWNANIE).
Panasonic Lumix DMC-GX1
Kompaktowy bezlusterkowiec zapewniający dobrą jakość zdjęć, z bogatym wyposażeniem i błyskawicznym autofokusem.
PLUSY:
Bardzo wysoka rozdzielczość obrazu
Wygodna obsługa przyciskami i ekranem dotykowym
Szybki autofokus
Kompaktowy i z możliwością podłączania akcesoriówMINUSY:
Brak stabilizatora w korpusie
Słaba wierność detali przy wysokiej czułości
Nienaturalne kolory