4,2-calowy ekran, mimo iż LCD, wyświetla obraz o naprawdę przyzwoitej jakości, przede wszystkim dzięki zastosowanej bardzo wysokiej rozdzielczości. Ekran jest też jedyną metodą komunikacji z telefonem: Z10 nie ma, nie licząc przycisków do regulowania głośności, żadnych przycisków sprzętowych. Możemy co prawda również użyć asystenta głosowego, ale jego możliwości są ograniczone, na dodatek nie zna języka polskiego. Wszystko obsługujemy za pomocą ekranu dotykowego i gestów. A jak to się sprawdza?
Na razie smartfonem bawiłem się raptem trzy godziny. Nie jest więc możliwym wystawienie mu jakiejkolwiek oceny. Pierwsze wrażenie jest jednak bardzo pozytywne. BlackBerry 10 już na pierwszy rzut oka wyróżnia się bardzo przemyślanym interfejsem. Niestety, wymaga on nieco nauki (to może być problem…), ale jak już opanuje się choć podstawowe gesty, wszystko znajduje się w zasięgu paru klików. To niesamowite, jak za pomocą dobrze przemyślanej nawigacji gestami można uprościć wykonywanie większości czynności. Osoby, które pasjonują się sprzętem mobilnym, a więc mają pewne pojęcie na temat różnych systemów: wyobraźcie sobie połączenie najlepszych cech MeeGo, PlayBooka plus coś ekstra. To właśnie BlackBerry 10.
Pełna recenzja za, mniej więcej, tydzień. W międzyczasie nakręciłem dla was krótkie wideo. Pytajcie o telefon śmiało w komentarzach (dajcie mi jednak czas na odpowiedź, muszę wrócić z Londynu do Warszawy…), na pewno odpowiem. Chętnie wykonam dodatkowe zdjęcia lub nakręcę dodatkowe wideo, by pokazać wam to, co chcecie wiedzieć, by umilić wam czas oczekiwania na pełną recenzję.