Aparat fotograficzny Nikon L610 przeznaczony jest dla osób, które poszukują aparatu o niezłych możliwościach fotograficznych (zwłaszcza optycznych), ale dość taniego i prostego w obsłudze. Aparat nieźle spełnia wszystkie te wymagania, ale zawodzi pod innym względem – jakości zdjęć.
Producenci aparatów cyfrowych cały czas szukają nowych rynkowych nisz, zwłaszcza że coraz więcej osób używa do fotografowania telefonów komórkowych. Jednym z takich obszarów wydają się użytkownicy bez większych aspiracji fotograficznych, ale szukający aparatu z dużym zoomem optycznym. Dodatkowo dobrze jest, jeśli wybrany model ma duże, wyraźnie oznaczone przyciski, jest maksymalnie prosty w obsłudze i… stosunkowo tani. Taki właśnie jest Canon PowerShot SX160 HS i rywalizujący z nim Nikon CoolPix L610.
14-krotny zoom i wyraźny ekran
Pierwsze wrażenie po wzięciu Nikona L610 do ręki jest… zabawne. Jakim cudem 14-krotny zoom optyczny (25–350 mm w przeliczeniu na format małoobrazkowy) udało się wcisnąć do korpusu, który bez większych problemów mieści się nie tylko w dłoni, ale i w kieszeni? Zabawne i… naprawdę dobre, bo aparat ma bardzo przyjemną, nowoczesną stylistykę, a jakość obrazu wyświetlanego na 3-calowym ekranie okazuje się naprawdę świetna. Lepsza nawet, niż można się spodziewać po rozdzielczości 460 tysięcy subpikseli.
Możliwości aparatu nawet to wrażenie pogłębiają. Niewiele aparatów w tej cenie oferuje na przykład wykonywanie 360-stopniowych zdjęć panoramicznych z ręki albo nagrywanie filmów Full HD z dźwiękiem stereo. Do wyboru mamy również 19 programów tematycznych, za to nie znajdziemy w menu aparatu możliwości samodzielnego regulowania stopnia otwarcia przysłony czy czasu naświetlania. Nie ten rynek, nie ten klient docelowy…
Minus jest jeden, za to poważny. Szkoda, że aparat dysponujący tak imponującym zoomem nie może go wykorzystywać w trakcie nagrań wideo. Dostępny jest tylko zoom cyfrowy, mocno degradujący jakość nagrywanego materiału.
Dobra rozdzielczość, przeciętna dynamika
Zdjęcia zarejestrowane przy dobrym oświetleniu i niskiej czułości ISO mają niezłą realną rozdzielczość: 1330 par linii na wysokość kadru. Poziom szumów jest przy tym niezauważalny aż do czułości ISO 400, powyżej której nadal nie jest źle, ale… zaczynają dość intensywnie działać algorytmy odszumiające. Traci na tym szczegółowość obrazu. Zbyt wiele dobrego nie można również powiedzieć o dynamice matrycy: sięga maksymalnie 7,7 EV.
Autofokus aparat działa dość szybko (0,36 s), o ile używamy krótkiej ogniskowej obiektywu. W ustawieniach typu “tele” czas reakcji na naciśnięcie spustu mocno się już wydłuża i sięga 0,62 s.
Jako źródło zasilania służą dwa ogniwa typu AA. Dzięki nim aparat jest w stanie wykonać co najmniej 190 zdjęć – a maksymalnie nawet 600.
Aparat zasilany jest dwoma bateriami lub akumulatorami typu AA – to bardzo wygodne rozwiązanie.
Podsumowanie
Warto rozważyć zakup Nikona L610, o ile poszukujesz poręcznego aparatu kompaktowego z długim zoomem, dużymi przyciskami i bardzo prostego w obsłudze. Oczywiście można mieć zastrzeżenia do jakości zapisywanych zdjęć, zwłaszcza ich dynamiki i szczegółowości przy wyższych czułościach ISO, ale nie odbiega ona od poziomu aparatów z tej kategorii cenowej. Na korzyść aparatu świadczy również dość szybki autofokus, wiele programów tematycznych i ciekawych funkcji specjalnych.
Alternatywy
Jeśli myślisz o kupnie Nikona L610, koniecznie porównaj go z Canonem PowerShot SX160. Oba aparaty kosztują podobnie i oferują zbliżone możliwości, ale Canon ma 16-krotny zoom optyczny.
Nikon CoolPix L610
Tani kompakt z 14-krotnym zoomem optycznym, niezłym wyświetlaczem i ciekawymi funkcjami fotograficznymi.
PLUSY:
dość szybki autofokus przy krótkiej ogniskowej
wyraźny ekran, prosta obsługa
niewielkie wymiary i ładna stylistyka korpusu
14-krotny zoom z przydatnym zakresem ogniskowych
MINUSY:
słaba dynamika matrycy
zbyt nisko podnosząca się lampa błyskowa
dość “plastikowa” obudowa
ostrość zdjęć wyraźnie spada przy wyższych czułościach ISO