Sama platforma BlackBerry to dość ciekawy twór. Zazwyczaj (z kilkoma niechlubnymi wyjątkami) zarówno sprzęt, jak i oprogramowanie+usługi, to produkty najwyższej klasy. Produkty, które pozwalają profesjonalistom polegać na smartfonie i nie martwić się, że coś zniknie, usunie się, czy zawiesi. BlackBerry Curve, który miałem okazję używać długi czas prywatnie, a nie tylko do testów, to prawdziwy koń roboczy. Szybki sprawny system, poręczna słuchawka trzymająca kilka dni na baterii. I… to tyle.
BlackBerry to genialny system do komunikacji i dzwonienia. SMS-y i maile są tam obsługiwane w perfekcyjny sposób. Ale cala reszta, tak po prostu, leży. Kiepska i niewygodna przeglądarka internetowa, żałosne (nie licząc kilku przypadków) aplikacje na App World, a cały interfejs estetyką przypomina miejscami windowsowy Notatnik. BlackBerry 10 ma to zmienić.
Z tego, co się już zdążyłem zorientować po zabawie (bardzo krótkiej, niestety) wersjami alfa i beta faktycznie to się zmieniło. BlackBerry 10 to nowoczesna platforma. Cieszy mnie szczególnie to, że nie jest wierną kopią Androida czy iOS-a. RIM robi rzeczy po swojemu. Użytkownicy PlayBooków (tych pięciu w Polsce;-)) a także MeeGo znajdą wiele znajomych elementów. Nawigacja za pomocą gestów i niesamowicie sprawny multitasking to coś, czego mogą zazdrościć wszyscy konkurenci na rynku. Nowoczesny wygląd i optymalizacja pod dotyk, a także wiele unikalnych funkcji niedostępnych dla konkurencji to również nie lada gratka. Ale czy to wystarczy, by porzucić swój ulubiony ekosystem, niezależnie, czy to ten od Apple’a, Google’a czy Microsoftu? Moim zdaniem: nie.
Jestem przekonany, ze BlackBerry 10 mi się spodoba. Tak, wiem to bez “macania” końcowego produktu. Po prostu widziałem już ten system w akcji i jestem zauroczony. Ale pomiędzy “podoba mu się” a “przesiądę się na” jest bardzo szeroka przepaść. Niektóre rzeczy okażą się po premierze. Czego więc oczekuję?
Po pierwsze
, aplikacji. Tak, ja wiem, że tych smartfonów jeszcze nie ma na rynku i ciężko wymagać, bym znalazł wszystko to, co mam na swojej Nokii (lub rozsądne odpowiedniki). Nie zmienia to jednak faktu, że chcąc wydać pieniądze (niemałe!) na nowy smartfon, nie interesują mnie wymówki. BlackBerry 10 staje przed identycznym problemem, jaki miał Windows Phone. Co z tego, że jest super, skoro nie mogę w wygodny sposób wykonywać tego samego, co na iPhone? Microsoft, dzięki paleniu w piecu pieniędzmi, szybko przekonał deweloperów do publikacji gier i aplikacji na Windows Phone Store. Wiem, że RIM robi dokładnie to samo i mocno agituje deweloperów, ponoć z powodzeniem. Kwartał po premierze będzie czas na rozliczenie tych starań. Nie należy się spodziewać porównywalnego katalogu do Google Play. Ale należy oczekiwać, że w kwartał po premierze będą chociaż podstawy podstaw.
Po drugie
, brak wpadek. Jak moi stali Czytelnicy kojarzą, najbardziej ze wszystkich mobilnych platform odpowiada mi Windows Phone. Wersja Siódma, mimo iż ograniczona, była bezawaryjna. Obecnie mam Windows Phone 8 i tak jak koncepcyjnie ów system jest rewelacyjny, tak trapiony jest przez dużą ilość irytujących bugów. To niedopuszczalne, by czekać niecierpliwie na service packa dla smartfonu. To również będzie niedopuszczalne w przypadku BlackBerry 10. To ma działać i to działać tip top! To szansa na powrót do łask, nie można więc zniechęcić użytkownika. Tak jak w przypadku pierwszej wersji systemu dla BlackBerry Playbook…
Po trzecie
, czas skończyć z BIS i BES jako obowiązkowymi platformami do synchronizacji. W przypadku firm ma to jeszcze jakieś uzasadnienie, ale jeżeli chodzi o użytkownika końcowego, to już jest jakiś absurd. To skandal, że w 2012 roku musiałem użyć wyszukiwarki i wisieć na linii z BOA mojego operatora komórkowego, by móc uruchomić w smartfonie pocztę elektroniczną. Według niepotwierdzonych informacji, BlackBerry 10 nie będzie wymagał pośrednictwa serwerów BlackBerry. Oby.
Po czwarte
, nie wolno zapominać czemu BlackBerry były kiedyś cudowne. Oczekuję długiego czasu pracy na baterii, niezawodności, stabilności. Oczekuję, że na BlackBerry 10 będę mógł polegać i spać spokojnie, wiedząc, że nie zrobi mi żadnego psikusa.
Po piąte
: ekosystem. BlackBerry takiego nie ma. Oczekuję więc podobnej taktyki, co w przypadku Microsoftu. Głównym problemem przy przesiadce na inny smartfon jest przywiązanie do bieżącego. Tu ponownie podam jako przykład Microsoft, który co prawda wymusza założenie Konta Microsoft w Windows Phone, ale też doskonale integruje się z usługami Google. Spodziewam się, że na BlackBerry wpiszę login i hasło do mojej skrzynki pocztowej i zobaczę wszystkie maile, wpisy w kalendarzu i listę kontaktów. Oczekuję, że Facebook i Twitter będą działać bezbłędnie. Nie chcę wpychania mi na siłę alternatyw, a co najwyżej ich proponowania. Internet to otwarte miejsce. Mam nadzieję, że RIM to zrozumiał.
Po szóste, ostatnie:
spełnienie obietnic. Nowy hub miażdżący wszystkie centra powiadomień, jakie widziałem. Klawiatura, która uczy się stylu pisania od użytkowników. BlackBerry Flow, czyli multitasking za pomocą gestów. To i wiele innych rzeczy, które widziałem w BlackBerry 10. Bardzo liczę na to, że zmiany w końcowej wersji nie upośledziły tych rozwiązań. Bo zapowiada się to naprawdę dobrze.
Już w środę przekonam się własnoręczne ile są warte nowe BlackBerry. Nie ukrywam, że wiąże z nimi duże nadzieje, bo jest to coś innego, ciekawego i chyba dobrego. Życzę RIM-owi, z całego serca, by tego nie spartolił…