Przeciętny Polak ma dziś kieszenie wypchane urządzeniami, które jeszcze kilka lat temu uchodziły za gadżety zarezerwowane tylko dla wybranych. Dokumenty przekazujemy zapisane na pamięci USB, książki czytamy na tabletach, w samochodzie zamiast mapy w schowku mamy GPS. Również nasze mieszkania wyposażamy w coraz bardziej nowoczesny sprzęt. Plazmy i LCD wypierają tradycyjne telewizory, odtwarzacze Blu-Ray kupujemy w miejsce DVD. Mimo kryzysu sprzęt elektroniczny kupujemy cały czas, bo szybko staje się przestarzały i jest coraz tańszy.
Sezon na elektronikę
Sprzedaż elektroniki stale wzrasta. Chociażby w porównaniu z grudniem 2011 r., w sklepie internetowym Agito.pl, sprzedaż tabletów w grudniu 2012 r. wzrosła prawie 20-krotnie, notebooków w cenie około 3 tys. PLN zwiększyła się o 300 proc., a nawigacji GPS o 74 proc.. Klienci kupili też prawie 3 razy więcej smartfonów.
Krótkie życie elektroniki
Okres “rynkowego życia” gadżetów skraca się nieustannie. Nikt już dzisiaj nie pamięta o walkmanach czy discmanach. Jeszcze do niedawna nowe serie sprzętów ukazywały się raz do roku, obecnie takie firmy jak Samsung, Philips czy Lenovo wypuszczają nawet kilka nowości w ciągu miesiąca. Krótki żywot serii sprawia, że są szybko i znacznie przeceniane, dzięki czemu elektronika jest na wyciągnięcie ręki dla przeciętnego Kowalskiego.
W 2011 r. najtańsze smartfony kosztowały w Polsce około 700 – 800 PLN (Nokia C6). Dziś najprostsze można kupić nawet za 400 PLN (Samsung Galaxy Y). Tablety były wydatkiem rzędu 2000 PLN, dzisiaj tablet Kiano Pro 10 Dual można już kupić za 829 PLN, a Modecom FreeTab 2069 nawet za 249 PLN.