Pojawiły się w ostatnich latach rozwiązania, które jakoś obchodziły ten problem. Najłatwiej było z cyfrowymi zdjęciami 3D – w wielu urządzeniach pojawiły się tryby pracy, w których aparat wykonywał nie jedno, ale dwa albo nawet wiele zdjęć, a następnie przekształcał je w pojedynczy obraz 3D. Trzeba przyznać, że ten patent rzeczywiście działa, ale… tylko przy zdjęciach i to wyłącznie niezbyt ruchliwych motywów.
Ostatnio świat fotografii zadziwił Samsung, który umożliwił wykonywanie zarówno zdjęć, jak i filmów, z pomocą jednego obiektywu. Sęk w tym, że nie jest to jednak zwykły obiektyw, ale bardzo ciekawa konstrukcja z wbudowaną podwójną przysłoną migawkową. Niemniej obiektyw jest jeden, więc wydawało się, że prościej się już nie da.
Tymczasem Panasonic pokazał, że się da i to z dowolnym POJEDYNCZYM obiektywem. Tym razem sekret polega na zastosowaniu specjalnej matrycy 3D, która sama troszczy się o wszystko. Pomysł jest tak właściwie dość prosty – matryca ma zdublowaną liczbę pikseli. Trudność polega wyłącznie na tym, by do tych pikseli trafiały “dwa obrazy” równocześnie – niemal identyczne, ale różniące się przesunięciem osi optycznej.
Jest to możliwe dzięki naniesieniu na matrycę specjalnej warstwy soczewek lentikularnych, które rozdzielają padające na matrycę światło. Dzięki nim na każdą parę piksel (prawy i lewy, pokryte wspólnym filtrem kolorystycznym Bayera o nieco zmodyfikowanym kształcie) padają właśnie informacje o fragmentach dwóch “odrębnych” obrazów.
Zaprezentowany prototyp matrycy to nieduży sensor CMOS o rozdzielczości 2,1 mln pikseli, jednak w przyszłości nic nie stoi na przeszkodzie, by tego typu rozwiązania trafiły zarówno do kamer, profesjonalnych aparatów, jak i prostych, cyfrowych “pstrykadełek”. Najprawdopodobniej jednak jako pierwsze w tego typu matryce zostaną wyposażone urządzenia mobilne – smartfony i tablety, które trafią na rynek już w 2014 roku.