Sprzedaż częstotliwości radiowych 1800 MHz, teraz 800 MHZ, moim zdaniem radykalnie przyspieszy rozwój Internetu mobilnego, opartego o sygnał radiowy i częstotliwości radiowe — mówi Agencji Informacyjnej Newseria Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji.
Przetarg na pasmo częstotliwości 1800 MHz umożliwiających oferowanie szybkiego dostępu do Internetu w mobilnej technologii LTE został rozstrzygnięty w lutym. Jeszcze w tym roku Urząd Komunikacji Elektronicznej chce przeprowadzić aukcję na rezerwację częstotliwości z pasma 800 MHz, które powinny być dla operatorów jeszcze atrakcyjniejsze.
Kolejne wolne częstotliwości pojawią się po przejściu z analogowego sygnału TV na cyfrowy.
Więc miejsce będzie. Tak naprawdę potrzebne są pieniądze na inwestycje — mówi Michał Boni.
Minister zapewnia, że i środki się znajdą. Zgodnie z Europejską Agendą Cyfrową, za siedem lat wszystkie gospodarstwa powinny mieć dostęp do Internetu o prędkości co najmniej 30 Mbps.
— To powinno być około 4 mld zł z pieniędzy unijnych w następnym okresie, ok. 6-8 mld zł z rynku i 15 mld zł z Inwestycji Polskich. Razem prawie 30 mld zł – to najlepsza droga do tego, żeby szybki Internet był wszędzie dostępny — mówi szef resortu administracji i cyfryzacji.
Budowa sieci szerokopasmowej również przyspiesza
Równolegle z inwestycjami w mobilny Internet trwa także rozbudowa sieci szerokopasmowej. Do 2015 r. województwa mają czas na zakończenie trwających projektów rozszerzenia szerokopasmowego dostępu do Internetu. Jak uważa minister administracji i cyfryzacji, czasu nie jest dużo, ale prace zdecydowanie przyspieszyły.
Ostatnio rozmawiałem z wojewodami, by decyzje lokalizacyjne, które będą ważnym elementem całego procesu decyzyjnego, były podejmowane jak najszybciej. Mamy kalendarz, w których województwach kiedy one będą potrzebne. Więc mam nadzieję, że się wszyscy sprężą i że zdążymy — mówi Michał Boni.
Województwom nic jednak nie grozi w przypadku ewentualnych opóźnień. Jak podkreśla Boni, każde z nich realizuje projekt we własnym tempie. Minister nie bierze odpowiedzialności za to, że część regionów rozpoczęła prace z opóźnieniami. Zapewnia jednak, że straty są odrabiane, a projekty – pod kontrolą.