7 lutego, najpopularniejsza wyszukiwarka internetowa na świecie, tj. Google zanotowała lawinowy wzrost popularności nie znanego dotąd hasła: “Harlem Shake”. Liczba zapytań o Harlem Shake rosła szybciej niż jakiekolwiek inne hasło w historii wyszukiwarki Google, z wyjątkiem “Whitney Houston” (tuż po śmierci piosenkarki). A było to tak:
Harlem Shake, jeszcze bez swojej nazwy, narodził się 30 stycznia, w jednym z amerykańskich akademików. George Miller, student, który w wolnym czasie nagrywa śmieszne kompilacje i umieszcza je w serwisie YouTube, opublikował swoje kolejne arcydzieło: FILTHY COMPILATION #6 – SMELL MY FINGERS. Na początku nagrania (pierwsze 19 sekund) możemy zobaczyć pierwowzór tańca, który jest głównym bohaterem tego tekstu.
Subskrybenci Millera szybko podchwycili temat i już kilka minut później, jeden z fanów opublikował zapętlone pierwsze 19 sekund FILTHY COMPILATION #6. Muzyczne imitacje to część kultury YouTube, więc na kolejne interpretacje 19-sekundowego występu nie trzeba było długo czekać. 2 lutego, pięciu longboarderów z Australii opublikowało nagranie, w którym wykonują taniec zaprezentowany przez Millera i jego kolegów, do utworu Harlem Shake.
To ten moment w historii, w którym mem albo zyskuje lawinową popularność, albo ginie w odmętach sieci, zapamiętany przez góra 100 osób. Pewne studio z Los Angeles – Maker Studios doskonale zna ten mechanizm i stara się na nim zarobić. Z Harlem Shake udało im się to doskonale. Jeden z pracowników Maker Studios, Vernon Shaw, odpowiedzialny za monitorowanie internetu, zobaczył wideo longboarderów na Reddicie i.. następnego dnia Maker Studios opublikowało swoją wersję Harlem Shake
Artysta “Baauer”, którego utwór możemy usłyszeć w oryginale Harlem Shake zaczął reklamować australisjką wersję Harlem Shake’a przez kanały mediów społecznościowych, licząc na zyski za odsłony filmów na YouTube, w których podkładem był jego utwór.
Maker Studios i Baauer wypromowali mema do tego stopnia, że zaczął być on kopiowany przez innych gigantów internetu – College Humor i BuzzFeed to zaledwie dwa ogromne agregatory treści, które aktywnie dołączyły sie do promocji Harlem Shake’a…
Ta krótka historyjka pokazuje, że agencje reklamowe i media coraz sprawniej monitorują internet i dynamicznie zmieniające się w nim trendy. Na Harlem Shake się nie skończy i już niedługo nikt nie będzie pewien, czy ta nowa wspaniała moda, która wczoraj opanowała YouTube nie jest kolejną, świetnie zorganizowaną akcją marketingową.