Evernote do tworzenia dłuższych tekstów ze zdjęciami (jak ten). Bo jest dosyć zaawansowany, wygodny, ma trochę opcji formatowania. Ale zbyt przerośnięty jak na aplikację do planowania. W jego przypadku tworzenie prostych checklist nie jest już tym, co mieści się w ramach pojęcia “wygodne”.
I tu pojawia się cudowny Wunderlist 2, który prócz tego, co do niego należy – tworzenia list zadań – może też zapisywać notatki do każdej z nich (+podzadania). Są to proste notatki, bez możliwości dodawania zdjęć i jakiegokolwiek formatowania. Jednak w zupełności wystarczają np. do stworzenia długiej listy artykułów, które będę wam wpajał już niebawem, i zapisania pierwszych wersji ich konspektów.
Warto pamiętać, że Google jak dotąd nie miał żadnej aplikacji tego rodzaju. Do 2009 był wprawdzie rozwijany “Notatnik”, ale wykonanie aplikacji zupełnie nie zachęcało do jej używania. Są też “Zadania” wbudowane w Kalendarz i Gmail, ale wydają się fajne dopóki nie uruchomicie Wunderlist 2. Generalnie obie funkcjonalności były zbiorem zasad “jak nie projektować wygodnych aplikacji”, w czym Google był swego czasu przodownikiem.
Keep jest fajny, bo:
Tymczasem dziś producent zaprezentował
. Wyjaśniając możliwie najprościej: jest to skrzyżowanie Evernote z Wunderlist. Lub inaczej – notatnika z listą zadań.
Keep umożliwia proste tworzenie notatek: tekstowych, foto i audio. Ponadto każdą notatkę głosową aplikacja automatycznie przetwarza na tekst. Do każdej notatki można dodać zdjęcia i w bardzo prosty sposób zmienić ją w listę zadań. Na pierwszy rzut oka – nie da się lepiej.
W Wunderlist można zapisywać tylko tekst. O zdjęciach trzeba zapomnieć. Evernote pod tym względem sprawdza się (prawie) idealnie. Zdjęcia wystarczy przeciągać na tekst lub nacisnąć ctrl+c/ctrl+v. W przypadku Google Keep jest coś pomiędzy –
można dodawać zdjęcia, ale nie między wersy
. Wszystkie lądują na samej górze notatki. Wygląda to świetnie, ale jeszcze nie mogę dojść dlaczego wg Google takie rozwiązanie jest lepsze.
Ponadto każdą z notatek lub list zadań można w pokolorować i w prosty sposób zarchiwizować (jednym gestem na Androidzie). Jest też wygodny widżet, także dla ekranu blokady. To istotna sprawa, bo w przypadku notatników momentalne dotarcie do przycisku “nowa notatka” jest dla mnie ważniejsze od jakiejkolwiek innej funkcji. Ponadto Keep jest zintegrowany z Google Now, więc w można powiedzieć do telefonu “zapisz notatkę, 1, 2, 3, 4, 5”. W teorii, bo ta funkcja Google Now wciąż nie działa w języku polskim tak fajnie, jak w angielskim.
Teraz minusy:
Po pierwsze – nie ma natywnej aplikacji dla Windows/OS X.
Z Google Keep korzystamy przez przeglądarkę internetową
, a to oznacza że notatnik może być tylko jedną z otwartych kart, co jest dosyć niewygodne.
Nie wiem jak to wygląda w przypadku Windows, ale użytkownicy OS X mogą to rozwiązać używając
. Jej zadaniem jest zmiana każdej aplikacji webowej w zwykłą “desktopową”. Wystarczy podać adres strony, wrzucić ikonę aplikacji i przypiąć ją do Docka jak każdy inny “natywny” program.
Ponadto taka aplikacja dostępna jest pod cmd+tab (alt+tab), a okno przeglądarki prezentuje się tak, jak poniżej. Brak tu zbędnych pasków adresu/statusu itp. Innymi słowy – dzięki temu można wybaczyć brak aplikacji systemowej, jaką dysponuje Evernote i Wunderlist. Wiem, że użytkownicy Ubuntu mają takie coś wbudowane w system i nie mam pojęcia jak to wygląda z Windows 8, bo całkowicie nie rozumiem tego produktu, ale to już odrębny temat… który muszę wpisać do Google Keep.
Ponadto – aplikacja webowa, czyli Keep dostępny przez stronę internetową… no nie jest dobrze. Można przez nią dodać zdjęcia, ale nie da się ich usunąć. Nie da się też zmieniać kolejności zadań (przesuwać ich na liście wyżej/niżej). Nie da się przekonwertować notatnika w listę zadań i brakuje kategorii/katalogów. Są wprawdzie kolory, ale to średnio załatwia sprawę.
Inną kwestią jest aplikacja dla Androida, która robi znacznie lepsze wrażenie. Tutaj da się usuwać zdjęcia, zmieniać kolejność zadań (choć wciąż nie da się ich wyróżniać), można też bezproblemowo konwertować notatki w listy zadań i odwrotnie.
Przydałaby się też lepsza integracja z Gmail, żeby można było dodać maila do listy zadań co potrafi np. Wunderlist z rozszerzeniem do Chrome. Brakuje również dodawania terminów zadań, tak by te pojawiały się od razu w kalendarzu. Jednak jak twierdzi osoba podająca się za pracownika Google w komentarzach
– to dopiero początek prac nad nowym notatnikiem.
Keep największe wrażenie robi swoim interfejsem
, który po prostu działa błyskawicznie i wymaga niewielkiej liczby kliknięć (tapnięć, nie wiem jak lubicie), aby osiągnąć zamierzony cel. To zupełnie inny poziom niż Evernote, czy OneNote dla Androida.
Wyciągając telefon z kieszeni nie trzeba zastanawiać się jak coś zapisać
, po prostu to robisz. Można też mówić wprost do telefonu, choć ja przy tej czynności wciąż czuje się mocno nieswojo. Ok, być może Wunderlist działa równie przyjemnie, ale nie ma aż takich możliwości.
Kończąc optymistycznie – mam nadzieje, że producent zdąży uzupełnić braki w funkcjonalności zanim radośnie zakończy projekt tak jak ostatnio – Google Reader.