Rozbieżność ta jest dość dziwna. Pierwsze, najmniej prawdopodobne wytłumaczenie, to inne preferencje użytkowników obu rodzajów smartfonów. Ooyala mierzy nie ilość odsłon za pomocą przeróżnych urządzeń, a czas, w którym strumieniuje wideo do danego urządzenia. Można by więc założyć, że użytkownicy iPhone’a dłużej oglądają filmy, a Androidowcy szybko się nudzą.
To jedna z możliwych teorii. Druga jest ciekawsza. Warto pamiętać, że Apple podaje dane na temat sprzedanych urządzeń, zaś jego androidowa konkurencja informuje o ilości urządzeń wprowadzonych do sprzedaży. A te niekoniecznie trafiły do rąk konsumentów. Warto przypomnieć sytuację z procesu patentowego Apple kontra Samsung, kiedy okazało się, że od połowy 2010 roku do połowy 2012 roku smartfony Samsunga kupiło 21 milionów osób, a iPhone’a 62 miliony. A to zaczyna pasować do statystyk opublikowanych przez Ooyala, a na pewno zdecydowanie bardziej, niż raport IDC.
To, rzecz jasna, tylko teoria, która nie jest podparta “twardymi” dowodami. Pamiętajcie o tym. Ale dorzućmy do tego sprawozdania finansowe. Apple w ubiegłym roku mógł pochwalić się tym, że 69 procent zysku z rynku smartfonów trafiło na jego konto. Jeżeli faktycznie iPhone’y trafiłyby do raptem 19 procent użytkowników, to marże na każdym smartfonie byłyby zbyt wysokie, by w ogóle były możliwe…