W pierwszej połowie 2012 roku według danych raportu World Internet Project Poland z dostępu do Internetu za pomocą urządzeń mobilnych korzystało 16 proc. Polaków. O jeden procent więcej deklarowało, że źródłem Internetu jest dla nich modem czy telefon GSM. Mimo że ten sposób dostępu do Sieci nie jest jeszcze powszechny, to z roku na rok – głównie za sprawą tabletów – rośnie. Należy się spodziewać, że do końca 2013 roku taki dostęp do Sieci preferować będzie do 30 proc. Polaków. Głównym powodem tego, że dziś jest inaczej, są obawy użytkowników przed kosztami, jakie według nich może generować transfer danych poprzez sieci GSM, oraz stosunkowo mała liczba używanych smartfonów. Ten drugi powód będzie tracił na znaczeniu, gdyż większość nowych kontraktów z operatorami zawierana jest równocześnie z zakupem nowoczesnej słuchawki. Gorzej wygląda kwestia pokutującego powszechnie przekonania, ze mobilny Internet jest po prostu drogi. Postaramy się raz na zawsze wyjaśnić to niefortunne nieporozumienie.
Czasy, kiedy oprócz comiesięcznej kwoty abonamentu musieliśmy zapłacić dodatkowych kilkaset złotych, właściwie już minęły. Dziś, przedłużając czy zawierając nową umowę z operatorem na abonament lub ofertę mieszaną (tzw. mix), albo wybieramy abonament bez transferu (jest to wybór taryfy dla lubiących długo rozmawiać), więc żeby spać spokojnie, transmisję danych powinniśmy wyłączyć, albo dostajemy tzw. bezpieczny Internet. Jednak bezpieczeństwo, a właściwie troskę o nasz portfel każdy z operatorów definiuje inaczej, a co gorsze, nawet w ramach tej samej marki podejście różni się w zależności od wybranego planu taryfowego. Omawiamy poszczególne scenariusze.
Dane w pakiecie: bez lejka ani rusz
Pakiety danych różnią się w zależności od tego, na którego operatora się zdecydujemy i ile jesteśmy skłonni zapłacić. Jedyne, na co musimy zwrócić uwagę, to czy operator, proponując nam pakiet transferu danych w abonamencie albo ofercie mix, definiuje go jako tzw. pakiet z lejkiem.
Lejek, jaki jest, każdy widzi: najpierw jest szeroko, a potem wąsko. Tak samo będzie w przypadku transferu: dopóki nie wyczerpiemy limitu, surfujemy z maksymalną możliwą dla sieci szybkością transferu. Kiedy danych zabraknie, zamiast narażać nas koszty czy też utratę dostępu do Sieci, operator ogranicza szybkość. Niestety trudno niekiedy powiedzieć do jakiej wartości, bo np. T-mobile używa sformułowania “Operator zastrzega sobie możliwość zmiany prędkości po wykorzystaniu [pakietu]”, Play mówi “będziesz mógł korzystać z Internetu przy zwolnionej prędkości”, a Orange i T-Mobile w ofertach Mix wprost informują o transferze na poziomie 16 kb/s. W ostatnim przypadku jest to nawet mniej niż możliwości oferowane przez standard GPRS. Generalnie, jeśli szybkość spadnie, to właśnie do poziomu GPRS/EDGE, co w praktyce pozwala sprawdzić pocztę bądź porozmawiać za pomocą komunikatora tekstowego. Ale już raczej nie da się komfortowo oglądać strony w wersji desktopowej, i to z obrazkami.
Superoferta czy pułapka? Przeglądając bieżące oferty, natknęliśmy się na taryfy opisywane jako Bezpieczny Internet, w których co prawda koszt dostępu do Internetu nas nie zrujnuje, ale może zaskoczyć. W Orange w części ofert pojawia się bowiem bezpieczny transfer, którego cena w praktyce kształtuje się następująco: do 1 MB – 3 zł, do 300 MB – 10 zł, do 1 GB – 20 zł, potem prędkość spada do 16 kb/s. W T-Mobile w taryfach Minutowych koszty są następujące: do 1 MB – 3 zł, do 100 MB – 7 zł, potem następuje spadek szybkości. Tymczasem np. w taryfach multimedialnych za transfer 250 MB nic nie płacimy, a za 1 GB zapłacimy 10 zł, i dopiero wówczas nastąpi ograniczenie szybkości.
W Play, wybierając abonament bez pakietu, ale z opcją Bezpieczny Internet, również płacimy skokowo w zależności od zużycia transferu: 5 zł – do 5 MB, 10 zł – do 250 MB, 20 zł – do 1 GB. W Plusie albo otrzymujemy ofertę pakietową z klasycznym lejkiem, albo ofertę próbną (którą możemy dezaktywować) zależną od taryfy: 250 MB za 7 zł lub 1 GB za 10 zł. W ofertach mix w Plusie można jednak napotkać takie promocje, jak np. “Oba Ma” czy “Bez limitu – Plus MIX bez telefonu z pakietem MB”. Oferta jest korzystna pozornie – 1 GB za 20 zł – gdyż po wykorzystaniu limitu szybkość transferu nie jest w żaden sposób ograniczana i nieświadom niczego użytkownik zaczyna płacić pełną stawkę za każdy bit danych. Rachunek rośnie błyskawicznie.
Ile danych mi trzeba
Jeśli mielibyśmy używać mobilnego urządzenia, w szczególności tabletu bez podłączania do sieci Wi-Fi, np. podczas dwóch tygodni wakacji, to transfer na poziomie 1–1,5 GB jest niezbędnym minimum. I to przy założeniu, że do YouTube’a zaglądać będziemy sporadycznie. Symulacja przeprowadzona za pomocą kalkulatora transferu Cyfrowego Polsatu wykazuje, że jeśli będziemy wysyłać dziennie 10 emaili, oglądać 3 krótkie fi lmiki, przez godzinę słuchać internetowego radia i surfować przez dwie godziny, powinno nam wystarczyć… ok. 2,8 GB transferu. Patrząc jednak trzeźwym okiem na wykorzystywanie mobilnych platform, trzeba powiedzieć, że 1-1,5 GB z lejkiem oferuje już komfort użytkowania. W domu, pracy i tam, gdzie to tylko możliwe, korzystamy z Wi-Fi, a w pociągu czy trasie – z transferu GSM. Pakiet 2-gigabajtowy w smartfonie powinien zaspokoić wszelkie nasze potrzeby, jeśli rozważnie będziemy oglądać strumieniowane fi lmy. Pamiętajmy jednak, że mając urządzenie z szybką transmisją LTE, pokusa, by obejrzeć jak najlepszej jakości fi lmy, skutkuje zdecydowanie większym zużyciem danych. Nie ma się też co oszukiwać, że oferty z 250 MB w cenie abonamentu to “oferta multimedialna”. Taki limit wystarczy na okazjonalne sprawdzenie pozycji na mapie bądź poczty, ale o komforcie nie ma mowy. To jest bowiem pakiet minimum.
SERWISY WIDEO
: TO ONE POCHŁANIAJĄ WIĘKSZOŚĆ MOBILNYCH DANYCH
Trendy pokazują, że w przeciwieństwie do nas reszta świata chętnie korzysta z mobilnego Internetu, wykorzystując go najczęściej do oglądania serwisów wideo. Według raportu Allot MobileTrends opublikowanego w lutym 2012 roku generowały one aż 42 proc. ruchu, z czego 24 proc. pochodziło z połączeń z serwisem YouTube.
PRAKTYCZNY TEST
: FILMY SĄ NIEBEZPIECZNE DLA TRANSFERU
Przeprowadziliśmy test składający się z 10-minutowych sesji obejmujących: transfer filmów z serwisu YouTube (30,4 MB), odsłuchiwanie muzyki z serwisu Deezer (5,47 MB) oraz przeglądanie WWW w wersji desktop (6,51 MB) i Facebooka w wersji mobilnej (3,42 MB). W sumie te czynności pochłonęły 45,77 MB danych. Dodatkowe dziejące się w tle procesy żużyły dodatkowe magabajty, by ostatecznie dać wynik 47,38 MB. Gdybyśmy takie sesje robili trzy razy dziennie przez 30 dni w miesiącu, dałoby to w sumie 4,264 GB.
JAK NIE WPAŚĆ W KOSZTY
: LICZNIK DANYCH I BLOKADA ROAMINGU
By nieprzyjemnie nie zaskoczył nas rachunek, podczas pobytu za granicą wyłączmy transfer danych w roamingu (1) . W przypadku planu taryfowego bez lejka skorzystajmy z licznika danych (2) i ustawmy alarm ostrzegający o wyczerpaniu limitu. Jeśli to możliwe, ustawmy też automatyczne wyłączenie transmisji komórkowej po przekroczeniu ustalonego progu.