Tyle ogólników, pora przejść do prezentacji. Z góry przepraszam tylko za przeciętną jakość wybranych przeze mnie “slajdów”, ale są to po prostu zdjęcia z konferencji, prostowane i ratowane w programie graficznym. Pierwsza porcja ciekawych danych wygląda tak:
Na początek bardzo niezwykła statystyka, dotycząca… nastrojów konsumentów w różnych krajach Europy. Przy okazji mamy zebrane raptem na dwóch slajdach takie informacje, jak produkt krajowy brutto, inflacja, poziom bezrobocia czy dochód w przeliczeniu na głowę mieszkańca.
Niebieskie “buzie” oznaczają dwie rzeczy. Górna to coś w rodzaju “ogólnego poczucia bezpieczeństwa” konsumentów w danym kraju, natomiast dolna pokazuje ich chęć do nabywania nowych produktów. Warto to sobie na spokojnie przeanalizować, porównując chociażby Polskę z nieco mniejszym bezrobociem i słabą chęcią do zakupów z Litwą oraz Węgrami. Oczywiście to tylko przykład, każdego może zainteresować inne, dowolne zestawienie.
Kolejny slajd pokazuje, jak kształtują się trendy na rynku elektroniki konsumenckiej, a konkretnie sprzedaż (w milionach sztuk) smartfonów, tabletów, telewizorów i notebooków. Dla porównania mamy zestawione dane z Europy Zachodniej oraz Wschodniej. Polska, w której nota bene znajduje się geograficzny środek Europy, zaliczana jest do tej części wschodniej…
Po pierwsze, jednoznacznie widać bardzo dynamiczny rozwój sprzedaży smartfonów i tabletów (w Europie Wschodniej nieco wolniejszy). Po drugie, w Europie Zachodniej zauważalnie spada sprzedaż notebooków i telewizorów, podczas gdy w Europie Wschodniej zarówno rynek notebooków, jak i telewizorów nadal rośnie, choć bardzo powoli.
Następny slajd mówi nam trochę o preferencjach zakupowych ludzi mieszkających w Europie Zachodniej, Wschodniej oraz w Ameryce Północnej. Ciekawe jest na przykład to, że w naszej części Europy znacznie więcej pieniędzy wydajemy na telewizory i notebooki, w porównaniu do smartfonów i tabletów.
Na deser prosta mapka, która pokazuje dostęp do Internetu w przeliczeniu na procent populacji danego kraju. W Polsce nie jest z tym źle, ale – jak widać w porównaniu chociażby do państw skandynawskich – mogłoby być jeszcze znacznie lepiej…
Tak zupełnie na marginesie, chyba nadal niewiele osób wybierających się na targi IFA (warto!) zdaje sobie sprawę, że w Polsce istnieje oficjalne przedstawicielstwo tych targów. A szkoda, bo na przykład bilet jednodniowy dla profesjonalistów w polskim biurze kosztuje 28 euro, kupiony online – 35 euro, a w kasie targowej na miejscu – 43 euro.