Owszem, Bioshock jest brutalny. Wrogów wysadzamy w powietrze, rozczłonkowujemy, pakujemy w nich całe sterty ołowiu. Ale Breena Malmberga – chrześcijanina – najbardziej przejęła nie przemoc, tylko rytuał chrztu, który nasz wirtualny bohater musi przejść na początku gry by dostać się do podniebnego miasta. Zmuszanie gracza do uczestniczenia takiej ceremonii jest niewłaściwe według Malmberga, a ponieważ nie ma sposobu na kontynuowanie gry w inny sposób mężczyzna zażądał od Valve zwrotu pieniędzy za cyfrową wersję gry kupioną na Steamie. Według informacji jakie podał serwisowi Kotaku Valve pozytywnie rozpatrzyło tą reklamacje i zwróciło graczowi pełną kwotę.
Proces ceremonii w grze może być dla niektórych graczy kontrowersyjny, jako, że przypomina on wkraczanie do sekty, jednak to element fabularny, który nadaje grze odpowiedniego klimatu niepokoju. Jeśli ktoś ma problem z odróżnianiem rzeczywistości od fikcji to może lepiej niech nie gra w gry przeznaczone dla dorosłych…