Wystarczy mrugnąć, a Google Glass zrobi zdjęcie

Każdy z nas bez problemu wyobrazi sobie dziesiątki sytuacji, podczas których namawianie wyraźnym, donośnym głosem naszych Googlowych okularków, aby zarejestrowały fotografię o rozdzielczości 5 mln pikseli, może być co najmniej nie wskazane. Wizyta w muzeum (o ile będą tam wpuszczali z Google Glass), teatrze (jak wyżej…) czy na koncercie muzyki klasycznej. Dyskretne podglądanie dzikich zwierząt. Ba, kiedy będziemy szli ulicą, a z naprzeciwka nadejdzie oszałamiająca dziewczyna, to też nie będziemy przecież wrzeszczeć: O, zrób zdjęcie, Glass, szybko!!!
Wystarczy mrugnąć, a Google Glass zrobi zdjęcie

Co innego, jak do niej mrugniemy… 😉

Wszystko zaczęło się od udostępnienia kodu źródłowego do oprogramowania sterującego Google Glass. Internauci przeglądający listę dostępnych opcji szybko znaleźli ciekawe sformułowania, takie jak:

EYE_GESTURES_WINK_ENABLED”


“EYE_GESTURES_WINK_DISABLED”


“EYE_GESTURES_WINK_CALIBRATION_SUCCESS”


“EYE_GESTURES_WINK_CALIBRATION_FAILURE”


“EYE_GESTURES_WINK_TAKE_PHOTO

Wygląda więc na to, że Google przewidziało sporadyczną potrzebę wyzwolenia migawki w sposób dyskretny, bezgłośny – właśnie za pomocą mrugnięcia.

Tak fotografowanie z użyciem Google Glass wyobraża sobie serwis Engadget.

Tak fotografowanie z użyciem Google Glass wyobraża sobie serwis Engadget.

Pojawia się jednak inny problem – normalny człowiek co pewien czas i tak mruga oczami (podobno średnio 25 razy w ciągu minuty), więc jeśli za każdym razem wykonywane będzie zdjęcie, to pod koniec 16-godzinnego dnia będziemy mieli jakieś 24 tysięcy fotek. SPORO. Rozwiązaniem ma być kalibracja, pozwalająca odróżnić mruganie od “mrugania znaczącego” (w języku angielskim jest to różnica pomiędzy czasownikiem “to blink” a “to wink”, polski jest pod tym względem nieco uboższy).

No i wszystko fajnie. Prawie. Bo jak na widok ładnej dziewczyny będziemy musieli przymykać jedno oko nie na “mgnienie oka”, ale na dłużej (np. sekundę), to cała idea dyskretnego fotografowania traci rację bytu. Chyba że… będziemy ją przekonywać, że “mrugaliśmy znacząco” właśnie do niej.