Jest jednak pewne “ale”. To właśnie Olympus ma z tych dwóch firm znacznie większe doświadczenie w szeroko rozumianej rejestracji obrazu, czy to za pośrednictwem aparatów, czy też wyspecjalizowanych mikroskopów albo kamer przeznaczonych do filmowania w technologiach super slow-motion. Ma więc pewne podstawy ku temu, by zaprezentować odpowiednik Google Glass, który przebije amerykańskiego konkurenta w jeden prosty sposób – jakością obrazu.
Jest na to realna szansa, bo opisane w zgłoszonym 13. maja patencie urządzenie wykorzystuje dość dużą matrycę typu 1/2,3 cala – taką samą, jaką spotkać możemy w większości prawdziwych aparatów kompaktowych. Do tego dochodzi obiektyw o ogniskowej (w przeliczeniu na format małoobrazkowy) 27 mm, a więc dość szerokokątny. Wiadomo też już, że będzie on wykorzystywał aż pięć soczewek asferycznych, w trosce o wysoką jakość obrazu.
Natomiast Google Glass bronić się może oczywiście niezwykłą funkcjonalnością, pochodzącą zarówno od Google’a, jak i z oprogramowania producentów niezależnych. Jeśli jednak okaże się, że tego typu platforma od strony aplikacji będzie coraz bardziej otwarta, ta przewaga szybko może zostać sprowadzona do sytuacji panującej obecnie na rynku telefonów komórkowych z systemem Android. Nie tylko ze względu na patent Olympusa czy opisywane przez nas wcześniej urządzenie Sony. Różne “Glassy” zaczną się mnożyć na rynku jak grzybki na zroszonej deszczem leśnej polance.