“Sieć to killer-aplikacja” – tymi słowami Microsoft rozpoczął prezentację przeglądarki Internet Explorer 11. Rozglądając się po sali (a przynajmniej wśród innych dziennikarzy) można było dojrzeć sarkastyczne uśmieszki. Trudno się dziwić. Dopiero od dziewiątej wersji Internet Explorer jest przyzwoitym produktem, a “dziesiątka” zawiera tyleż usprawnień, co udziwnień. Nikt się nie spodziewał czegokolwiek rewolucyjnego. Po zakończeniu prezentacji dziennikarze bili brawo, a w kuluarach, rozmawiając między sobą, wyrażali szczere zaskoczenie. Internet Explorer 11 jest czymś innowacyjnym. Piekło zamarzło.
Po pierwsze, przeglądarka ta jest bardzo szybka. Prezentowano ją na komputerach Surface Pro, na żywo pokazując nam przeróżne benchmarki. Zarówno te Microsoftu, jak i niezależnych twórców. W praktycznie każdym okazywała się lżejsza i wydajniejsza od konkurencji. A w testach multimedialnych czy przetwarzania złożonych operacji, Internet Explorer, dzięki pełnemu wykorzystaniu GPU do przeliczeń, wyprzedzał resztę o parę długości.
Wydajność, to jednak nie wszystko. Liczy się również funkcjonalność. A tu Microsoft miał dużo do nadrobienia. Na szczęście, wygląda na to, że się udało. Internet Explorer 11 w czasie rzeczywistym synchronizuje dane z twoim Kontem Microsoft w chmurze. Dzięki temu wszystkie twoje dane (zapisane hasła, historia, ulubione, aktualnie otwarte karty) są dostępne na wszystkich twoich urządzeniach z Windows. To obecne jest już od dawna u konkurencji, w końcu też trafiło do nowej przeglądarki Microsoftu.
To, co jednak robi wrażenie, to optymalizacja pod dotyk. Kojarzycie zapewne wiele stron, które nie działają za dobrze wykorzystując interfejs dotykowy. Wystarczy rozwijalne menu, które się aktywuje po najechaniu na nie kursorem myszki i już mamy poważny problem. W Internet Explorerze 11 wystarczy przytrzymać palec, tak jakbyśmy wykorzystywali kursor “gryzonia”. Menu się rozwija, a następnie zostaje na ekranie, byśmy mogli wybrać którąś z podopcji. To tylko jeden z wielu przykładów. Żadna inna przeglądarka nie radziła sobie tak dobrze z “nie dotykowymi” witrynami, co Internet Explorer.
Dzięki przeniesieniu wszystkich obliczeń do GPU, przeglądarka działa nie tylko wydajnie, ale również płynnie. Powiększanie witryn internetowych za pomocą multi-touch działa niesamowicie płynnie. Tak jak przewijanie witryn. Co więcej, w czasie gdy my przeglądamy zawartość danej witryny, IE 11 cały czas pracuje, renderując kolejne podstrony. Dzięki temu po kliknięciu w łącze, kolejna podstrona pojawia się na ekranie w ułamek sekundy.
Usprawniono również pasek adresu. Możemy go skonfigurować tak, by nie znikał, tak jak w Internet Explorerze 10, co może okazać się szczególnie przydatne na dużych ekranach. Wraz z paskiem adresu nie znikają też otwarte karty, jeżeli sobie tego zażyczymy. Zniesiono też limit otwartych kart, a właściwie, to zwiększono go do 100. Co więcej, te otwarte w tle praktycznie nie pochłaniają zasobów komputera. Tak dobrze, jak dotąd, działała tylko Opera. Pasek adresu potrafi również inteligentnie uzupełniać brakujące fragmenty adresu, podpowiadać podobne strony, a także… odpowiadać na proste pytania. Podczas prezentacji wpisano w niego “pogoda w San Francisco”: nad podpowiedziami ukazała się ikona prezentująca wizualnie dokładnie to, co wpisaliśmy. Poprawiono też dotychczas koszmarnie rozwiązane “Ulubione”: nareszcie można nimi bezproblemowo zarządzać.
Nie zabrakło też integracji z systemem. Przypięte do ekranu startowego witryny od teraz funkcjonują również jako aktywne kafelki, prezentując aktualne informacje z owej przypiętej strony internetowej. Nareszcie też pojawiła się obsługa WebGL: Microsoft świadomie czekał z jej implementacją do momentu, w którym specyfikacja tego standardu wykluczyła niedoskonałości dające możliwość włamania się do komputera użytkownika.
Internet Explorer 11 stał się szybką, funkcjonalną, innowacyjną przeglądarką. Ma właściwie wszystkie funkcje od konkurencji, a korzystanie z niego to prawdziwa przyjemność. Pamiętajmy jednak, że mieliśmy możliwość zabawy nim tylko na wydajnym Surface Pro, z dopieszczonymi sterownikami graficznymi. Czy na wszystkich komputerach będzie to funkcjonowało tak dobrze? To pokażą dopiero nasze testy.