10 miliardów złotych rocznie
i wykazuje tendencję wzrostową. Rozważając zakup medykamentów online, powinniśmy wiedzieć, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem sprzedaż produktów leczniczych nawet z internetowego sklepu musi prowadzić tradycyjna apteka.
Oznacza to, że internetowa apteka bez tradycyjnej istnieć nie może. Serwis WWW jest więc de facto tylko pośrednikiem pomiędzy klientem i apteką w realu. Teoretycznie nie można prowadzić sprzedaży, gdy jest się wyłącznie właścicielem apteki internetowej. Trzeba posiadać tradycyjną placówkę (jak np. Apteka Eskulap – www.aptekaeskulap.com.pl) i stamtąd wysyłać leki lub z apteką w tym zakresie współpracować (jak robi na przykład serwis Apteka- OTC.pl). W realu nie mamy problemu ze stwierdzeniem, czy apteka działa legalnie, choćby z tego względu, że jej założenie wymaga zgód odpowiednich urzędów, które monitorują placówkę także w czasie jej funkcjonowania. Witrynę internetową założyć może każdy. Potencjalny klient jest w stanie tylko sprawdzić, czy na stronie znajduje się fizyczny adres firmy albo lokalizacja placówek aptecznych, dla których internetowy sklep stanowi rozszerzenie działalności. Niektóre serwisy podają numer zezwolenia (albo nawet dokument do wglądu) na prowadzenie apteki, które wydaje miejscowy inspektorat farmaceutyczny.
Nie brakuje jednak takich, którzy mimo że nie posiadają tradycyjnej apteki ani z żadną nie współpracują, to chcieliby obracać w Sieci lekami, i to nawet takimi wydawanymi na receptę. A taka sprzedaż jest dopuszczona wyłącznie w tradycyjnych placówkach aptecznych przez uprawnione do tego osoby. Nielegalne wprowadzanie leków do sprzedaży stanowi czubek góry lodowej.
W Internecie aż roi się od witryn sprzedających
viagrę
(nazwa wywodzi się od sanskryckiego słowa “wjaghra” oznaczającego tygrysa) i jej generyków, czyli leków odtwórczych. Jak pokazuje już wieloletnia praktyka, są to skuteczne specyfiki poprawiające komfort współżycia seksualnego dla mężczyzn. W Polsce viagra dostępna jest wyłącznie na receptę, tymczasem w internetowych sklepach, nazywających się czasem na wyrost aptekami, możemy ją zamówić bez posiadania tego dokumentu. Do sprzedaży wykorzystywane są najczęściej strony WWW w domenach będących wariacjami na temat nazw poszukiwanych specyfików lub efektów, jakie mają wywoływać. Przyciągająca uwagę i wzmagająca pożądanie (posiadania tabletki) jest także warstwa ilustracyjna.
Znakiem rozpoznawczym takich miejsc okazuje się także to, że nie oferują na ogół innych medykamentów
, skupiając się wyłącznie na tej jednej grupie czy wręcz na jednym leku.
Sprawdzając dane kontaktowe e-sklepu oferującego viagrę lub jej zamienniki, nie znajdziemy na ogół żadnego adresu, nawet mailowego. Na kontakt możemy liczyć dopiero po wypełnieniu formularza z zamówieniem. Czasem dowiadujemy się, że sklep jest zarejestrowany w kraju, w którym leki tego typu są dostępne bez recepty, czyli na przykład w Wielkiej Brytanii. Jednak to nie wystarczy, aby specyfik legalnie wprowadzić do obrotu na terenie Polski. Urząd Celny taką przesyłkę jest zobowiązany zatrzymać, jeśli nie towarzyszy jej specjalna zgoda ministra zdrowia. Dlatego można się tylko domyślać, że leki nie są poprawnie zgłaszane do odprawy celnej albo wysyłane są po prostu z Polski. Wcześniej muszą oczywiście zostać do naszego kraju przemycone. Potwierdzają to komunikaty prasowe policji o wpadkach kurierów usiłujących wwieźć do kraju jednorazowo nawet kilka tysięcy tabletek Viagry lub jej zamienników, najczęściej zakupionych w Egipcie bądź w Chinach. Tymczasem na własny użytek można przywieźć tylko 5 najmniejszych opakowań leków.
PRZEMYSŁOWE PODRABIANIE LEKÓW
Istnieje ryzyko, że nie tylko proces sprzedaży jest nielegalny, ale i sam lek nie jest tym reklamowanym w e-sklepie.
Pod względem wizualnym względnie łatwo podrobić tabletki
, nawet prościej niż ich opakowanie. Mechaniczne tabletkarki, czyli maszyny do produkcji tabletek, to nieskomplikowane ręczne prasy dozujące sproszkowaną masę i formujące tabletki o dowolnym wyglądzie. W takiej prasie można zmieniać matrycę nadającą tabletce kształt i wielkość, a z kolei tzw. stempel dociskający proszek w matrycy może mieć wyrytowane wzory i napisy, które są wytłaczane
na powierzchni tabletki.
Nawet ktoś, kto wcześniej zażywał dany specyfik, dość łatwo da się nabrać na podrobione tabletki, do złudzenia przypominające oryginalne, choć ich skład może być zupełnie dowolny. Podróbka może zawierać taką samą substancję aktywną jak oryginalny lek albo inną o nieco odmiennym działaniu. Substancja aktywna w podróbce może znajdować się w zupełnie innych proporcjach, niż wskazywałaby na to informacja na opakowaniu, albo podrobiona tabletka nie zawiera jej wcale. Może też nie zawierać substancji pomocniczych albo wręcz być uwodnionym gipsem zabarwionym tuszem z komputerowej drukarki atramentowej. To nie żarty, tylko wyniki jednego z badań, jakie przeprowadził wraz z innymi naukowcami prof. Zbigniew E. Fijałek, dyrektor Narodowego Instytutu Leków. Badania dotyczyły nielegalnie wprowadzanych do obrotu leków stosowanych w dysfunkcji erekcji.
Okazuje się, że nawet
ponad trzy czwarte leków nielegalnie wprowadzanych do obrotu jest sfałszowane
. W Polsce i innych krajach Unii Europejskiej kanał nielegalnej dystrybucji leków stanowi głównie Internet. Ponadto bazary, gabinety medycyny orientalnej, sex-shopy i siłownie. Specyfika krajów rozwiniętych polega m.in. na tym, że nielegalnie wprowadza się do obrotu przede wszystkim leki poprawiające erekcję. Powodem jest zapewne ich wysoka cena (jedna tabletka kosztuje ok. 40 zł), dająca możliwość osiągania dużych zysków z nielegalnej sprzedaży. W krajach UE często fałszowane są także leki odchudzające i hormonalne, natomiast w krajach rozwijających się – głównie antybiotyki.
Aby podrabianie było opłacalne, potrzebny jest efekt skali, który pozwoliłby na zwrot kosztów poniesionych na opracowanie podróbek. Dlatego parający się tym naciągacze będą robić wszystko, aby oferty trafiły do jak największej liczby odbiorców – stąd m.in. wielka liczba “aptekarskiego” spamu zapełniającego nasze skrzynki pocztowe. Samo upowszechnienie leków stosowanych w dysfunkcji erekcji spowodowało gwałtowny wzrost liczby fałszowanych leków na terenie Europy i USA. Pierwsza opatentowana została Viagra i wprowadzona do leczenia zaburzeń erekcji już w 1998 roku. Po obejściu patentu Pfizera na ten związek zaczęło go produkować wiele firm na świecie, jako tzw. generyki (leki odtwórcze). Do tej grupy medykamentów, zwanych fachowo inhibitorami PDE-5, należą m.in. Levitra firmy Bayer (substancja aktywna to wardenafil), Cialis firmy Elli Lilly (z aktywnym związkiem o nazwie tadalafil), a także polska Maxigra produkowana przez Polpharmę (substancją aktywną jest, tak jak w Viagrze, sildenafil). Ceny leków generycznych są niższe niż oryginalnych, warto więc im się przyjrzeć, zanim sięgnie się do Internetu po specyfik niewiadomego tak naprawdę pochodzenia.
Leki poprawiające komfort współżycia seksualnego nie są obojętne dla organizmu
. Szczególnie dotyczy to osób już niemłodych i niebędących okazami zdrowia, a właśnie takie sięgają na ogół po opisywane tu medykamenty. Dysfunkcja erekcji występuje zwykle u mężczyzn z nadciśnieniem, cukrzycą i niedokrwienną chorobą serca. Tymczasem
inhibitory PDE-5
(czyli Viagra i jej podobne) wykazują negatywne interakcje z lekami stosowanymi w leczeniu wymienionych chorób. Ponieważ wśród mężczyzn chcących poprawić możliwości seksualne nie brakuje także tych z wspomnianymi schorzeniami, opracowano ziołowe alternatywy. Mogą się one wydawać zupełnie bezpieczne i wolne od działań niepożądanych, jednak nie zawsze takimi są, co potwierdzają uzyskane przez nas informacje w Narodowym Instytucie Leków. Okazuje się, że niektóre oferowane jako suplementy diety produkty tego typu (czyli dostępne swobodnie także w Internecie), szczególnie te skuteczne, wzbogacono o… inhibitory PDE-5 (głównie sildenafil stosowany m.in. w Viagrze). Oczywiście “wzbogacono” niejawnie, bez stosownej deklaracji na opakowaniu. Niezgodny ze stanem faktycznym opis składu produktu leczniczego stwarza duże ryzyko nieznanych interakcji z innymi lekami.
Obecność innych substancji aktywnych, niż wynika z opisu, a także zanieczyszczeń czy nieprawidłowe dawkowanie, spowodowane inną niż deklarowana zawartością leku – może prowadzić do poważnych działań niepożądanych, a nawet śmierci zażywających je osób. Miejmy się zatem na baczności, bo można stracić nie tylko pieniądze, ale coś dużo cenniejszego. Nie warto dać się skusić niższą ceną specyfiku albo zwolnieniem z obowiązku odwiedzenia lekarza, który wypisze receptę. Wyjdzie nam to tylko na zdrowie. Chęć poprawienia współżycia z partnerem okazuje się jednak nierzadko silniejsza niż zdrowy rozsądek